Stanąłem twardo na ziemi usłanej miękką pokrywą z kwiatów, traw i mchu. Zrobiłem kilka kroków na przód, stanąłem przed rzeką. Doszedł mnie przyjemny, delikatny, a także subtelny zapach. Przywołałem wiatr, który momentalnie rozgonił woń tego miejsca, nie dla mnie takie romantyczne rzeczy. Zwróciłem się w lewo i ruszyłem wzdłuż pasma wody. Selene niepewnie kroczyła za mną. Spuściłem łeb, po czym zwróciłem się do kompanki podróży.
- Dzięki, za to, że chciało Ci się w ogóle ze mną iść. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
Sela cała poczerwieniała, moje słowa zbiły ją z tropu, nie za bardzo wiedziała co zrobić. Uśmiechnąłem się pod nosem i puściłem biegiem w przeciwnym kierunku. Wadera ze śmiechem ruszyła za mną. Rozłożyła skrzydła, wzbiła się w powietrze i uniosła się nade mnie. Za pomocą mocy wzbiłem się w powietrze. Latałem między chmurami, które przybierały przeróżne kształty i wzory. Przycupnąłem na wielkiej chmurze. Kiedy ma towarzyszka zbliżyła się wystarczająco wyskoczyłem z kryjówki. Zawędrowaliśmy do mojej groty.
- Fajna zabawa. - przyznała z nieśmiałym uśmieszkiem.
- Tak. - odparłem dysząc. - Ale zdecydowanie nie dla mnie. - dodałem padając na legowisko.
<Selene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz