- Sorry-powiedziaal rumieniąc się
Milczałem.
- emm... Kurcze... Trzeb abędzie chyba wracać-powiedziałem zmieniając temat
- czemu?-jeknęła
- chyba że zwitamy do jakiegos portu-powiedziała
Pokiwała radośnie głową. Przybiliśmy do jakieś maleńskiej wyspy. Weszliśmy w las tropikalny. Kokosy można było zrywać tam garściami ale nie było niekogo innego...
(Amber?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz