Zdziwiło sie że moja partnerka na dzien dobry bez buziaka... Powoli zaczynam jej nie poznawać. Ja więc pocałowalem ją i szepnąłem:
- przed nami trudna decyzja
- jaka?- zmartwiła się
- wybór następczyni bądź następcy
- Myśle że następcy- wtrąciła się Lisa
- Znasz Avonell'a?- spytałem
Pokiwała głową.
- Jest bardzo miły... w przeciwieństwie do tego poprzedniego- zaśmiała się
Odwróciłem się w strone Amber. Była jakby zmartwiona.
- Co jest, kochanie?- spytałem czule
- boje się że dziewczynki się obrażą- chlipnęła
- dziewczynki są na tyle dorosłe że zrozumieją- ppowiedziałem
- Musze iść bo Chery mnie zaprosiła- powiedziała, dała mi buziaka i odbiegła.
Odwróciłem się do Lisy.
(Lisa?)
środa, 30 kwietnia 2014
od Lisy Cd Rock'a
-Masz rację
-Nom
-Ale nasze dzieci są jeszcze szczeniakami
-Wiem
I wtedy przyszła Amber
-Hej Rock, Hej Lisa
-Hej
-Co tam-zapytała
-A nic
<Rock?>
Wyrzuceni/odeszli/ przypomnienia !
Z watahy zastępuja wywalone/odeszły następujace wilki:
Black
Powód: Nie napisanie pierwszego opowiadania

Chakana
Powód: decyzja własciciela

Rosalie
Powód: Nie napisanie pierwszego opwiadania
Darkness
Powód: Zbyt długie nie pisanie opowiadań

Jessy
Powód: decyzja właściciela
Jessy
Powód: decyzja właściciela
A i jeśli następujace wilki nie napisza opowiadania do 5.05 również zostana wyrzucone!:
- Kassi
- Red Love
- Amber Heart
- Rinari
- Samantha
- Wenus
- Demono
od Rock'a CD Lisy
- spoko... Przyzwyczaiłem się że ktoś namnie wpada...- powiedziałem wymuszajac uśmiech- jestem aż taki niezauważalny?- dodałem ciszej
Przyszło mi na myśl: A może każda wadera się tak we mnie zapatrzy ze... wpada na mnie by wywołac rozmowe? Hehe... Lisa ma partnera wieć nwm po co to robi. Moze chce poagadć o dzieciach.
- Chciałam się spytać co u ciebie?- powiedziała z uśmiechem
- Spoko... dzieci dorosłe a ja stary... Już niedługo bede musiał podjać ważną decyzje- powiedziałem
- jaką?- spytala ciekawsko
- Kto zostanie następcą... Was też to nie omienie- mruknąłem
(Lisa?)
Przyszło mi na myśl: A może każda wadera się tak we mnie zapatrzy ze... wpada na mnie by wywołac rozmowe? Hehe... Lisa ma partnera wieć nwm po co to robi. Moze chce poagadć o dzieciach.
- Chciałam się spytać co u ciebie?- powiedziała z uśmiechem
- Spoko... dzieci dorosłe a ja stary... Już niedługo bede musiał podjać ważną decyzje- powiedziałem
- jaką?- spytala ciekawsko
- Kto zostanie następcą... Was też to nie omienie- mruknąłem
(Lisa?)
od Lisy
Wstałam rano.Music i szczeniaki jeszcze spały
Więc wyszłam coś upolowac
Po upolowaniu zaniosłam jedzenie do jaskini
I poszłam sie przejsć
Przez przypadek wpadłam na Rocka
-Sorry, nie wiedziałam cię
<Rock?>
Więc wyszłam coś upolowac
Po upolowaniu zaniosłam jedzenie do jaskini
I poszłam sie przejsć
Przez przypadek wpadłam na Rocka
-Sorry, nie wiedziałam cię
<Rock?>
od Lyris Cd Zan'a
- Sorry- zawstydziłam się i położyłam głowe na łapach.
Czułam potworny ból łapy... I cała czułam się słaba. oczy kleiły mi się wiec je zamknęłam.
*Kilka godzin później*
Obudziłam się. Stał nade mną Zan.
- nie musiałeś zostawać- wyjąkałam
Milczał.
- Coś nie tak?- spytałam
Cisza.
- Zan! Coś nie tak?!- wzrasnęłam i stanęłam na nogi
Odzyskałam częśc magii i uzdrowiłam noge... Znowu zrobiło mi sie słabo ale stalam na nogach.
- "Kiedy pełnia?"- pytałam siebie w myślach
Pełnia regenerowała moje siły... W dodatku była taka piękna.
(Zan?)
Czułam potworny ból łapy... I cała czułam się słaba. oczy kleiły mi się wiec je zamknęłam.
*Kilka godzin później*
Obudziłam się. Stał nade mną Zan.
- nie musiałeś zostawać- wyjąkałam
Milczał.
- Coś nie tak?- spytałam
Cisza.
- Zan! Coś nie tak?!- wzrasnęłam i stanęłam na nogi
Odzyskałam częśc magii i uzdrowiłam noge... Znowu zrobiło mi sie słabo ale stalam na nogach.
- "Kiedy pełnia?"- pytałam siebie w myślach
Pełnia regenerowała moje siły... W dodatku była taka piękna.
(Zan?)
od Crazy CD Brad'a
Uśmiechnęłam się... Miała go dosyć. Wróciliśmy do jaskini... Połozyłam się na posłaniu a obok mnie położył się Brad. Nie mogłam spać.
- Nie moge zasnąć... Boje sie o Danel- szepnęłam
Spojrzałam w jego oczy. Były też przestrasozne ale zarazem pełene spokoju..
- jest pod fachową opieką- pocałował mnie
Usnęłam.
*Rano*
Obudził mnie wcześnie jakis wrzask. Ujrzałam coś czarnego, dużego (fenikr? gryf? olbrzymi kruk? smok?) wylatującego z naszej jaskini... Trzymałw pysku Shini'ego... Spojrzałam przerażona na Brad'a.
- To Shini- powiedziałam
Brad też zrobił się blady z przerażenia ale pobiegł za tym czymś. Po chwili dołączyłam do niego...
(Brad?)
- Nie moge zasnąć... Boje sie o Danel- szepnęłam
Spojrzałam w jego oczy. Były też przestrasozne ale zarazem pełene spokoju..
- jest pod fachową opieką- pocałował mnie
Usnęłam.
*Rano*
Obudził mnie wcześnie jakis wrzask. Ujrzałam coś czarnego, dużego (fenikr? gryf? olbrzymi kruk? smok?) wylatującego z naszej jaskini... Trzymałw pysku Shini'ego... Spojrzałam przerażona na Brad'a.
- To Shini- powiedziałam
Brad też zrobił się blady z przerażenia ale pobiegł za tym czymś. Po chwili dołączyłam do niego...
(Brad?)
od Brad'a CD Crazy Love
Spojrzałem na nią.
- Nie... - odparłem.
- Skąd wiesz? - spytała.
- Opętane wilki zachowują się całkowicie inaczej. - rzekłem.
Pocałowałem ją.
- Wybacz ale muszę to zrobić... - wyszeptałem jej do ucha.
Podbiegłem do Zeke. Spojrzałem na niego. On na mnie. Po chwili łapę przyłożyłem do jego barku nacisnąłem a on padł. Spał....
- Co ty mu zrobiłeś?! - wydarła się Crazy.
- Szybciej go uspałem wstanie jutro rano i o wszystkim zapomni. - powiedziałem.
Pocałowałem ją w pyszczek...
<Crazy Love?>
- Nie... - odparłem.
- Skąd wiesz? - spytała.
- Opętane wilki zachowują się całkowicie inaczej. - rzekłem.
Pocałowałem ją.
- Wybacz ale muszę to zrobić... - wyszeptałem jej do ucha.
Podbiegłem do Zeke. Spojrzałem na niego. On na mnie. Po chwili łapę przyłożyłem do jego barku nacisnąłem a on padł. Spał....
- Co ty mu zrobiłeś?! - wydarła się Crazy.
- Szybciej go uspałem wstanie jutro rano i o wszystkim zapomni. - powiedziałem.
Pocałowałem ją w pyszczek...
<Crazy Love?>
To koniec...
To chyba koniec... Albo nowy początek? O tym zdecydujecie wy... są trzy opcje:
- Usunąć/zawiesić blog
- Przenieść blog i go zrestartować
- Zostawić go takim jaki jest
Piszcie w komentarzach :C
~Wasz smutny Rock...
sobota, 26 kwietnia 2014
od Crazy CD Brad'a
Wzruszyłam ramionami i po chwili usłyszałam ogłuszjący krzyk. Bałam się odwrócić w strone dzieci. Brad zrobił to szybciej. Ja też się odwróciła. Zamarłam. Na ziemi leżała nieprzytomna Danel a nad nią stał Zeke i gryzł jej rozszarpaną łape. Wkoło była kałurza krwi. Zemdlałam. Podbiegł do mnie Tom.
Obudizłam się w jaskini Red. Leżałam na posłaniu a na stole leżała Danel. Poderwałam się pospiesznie. Podbiegłam co niej.
- Danel- szepnęłam chwytając ją za łape.
W końcie stał Brad.
- to co poważnego?- spytałam
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem- mruknął
- Wiem ze sie wkurzyłem na Zeke... Ale nikt tego nie zmieni... A może to on jest opętany?- zapytałam sama siebie
(Brad?)
Obudizłam się w jaskini Red. Leżałam na posłaniu a na stole leżała Danel. Poderwałam się pospiesznie. Podbiegłam co niej.
- Danel- szepnęłam chwytając ją za łape.
W końcie stał Brad.
- to co poważnego?- spytałam
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem- mruknął
- Wiem ze sie wkurzyłem na Zeke... Ale nikt tego nie zmieni... A może to on jest opętany?- zapytałam sama siebie
(Brad?)
Od Brad'a CD Crazy Love
Spoojrzałem na nią.
- Nie. - odparłem.
Po chwili szczeniaki wyszły zza mnie. Zeke patrzył na mnie z przerażeniem. Zmrużyłem oczy a w nich dojrzał maluch ogień. Od razu się skulił. Wziąłem go za kark i rzuciłem przed siostrę. Spojrzał na nią.
- Przeproś. - warknąłem.
Mały przełknął głośno ślinę.
- Prze...Przepraszam. - wyszeptał.
Danel na niego spojrzała. Uderzyła go z plaskacza.
- Moja krew. - powiedziałem do Danel.
Uśmiechnęła się szeroko. Zeke skoczył na nią ale w ostatniej chwili złapałem go za kark. Rzuciłem na ziemię.
- Przestań. - warknąłem.
Podkulił ogon.
- Weź Danel ja wezmę resztę i pójdziemy do jaskini. - rzekłem.
Crazy przytaknęła. Zeka trzymałem w pysku gdy się wyrywał mocniej zaciskałem szczękę wyrządzając mu przy tym ból nie wielki lecz mały aby chociaż czegoś się nauczył. Resztę miałem na plecach. Doszliśmy do jaskini. Maluchy zeskoczyły z moich pleców. Zeke dalej miałem w pysku. Po czym położyłem go na ziemię. Podszedłem do Crazy.
- Co z tego dziecka wyrośnie...(?) - powiedziałem.
<Crazy Love?>
- Nie. - odparłem.
Po chwili szczeniaki wyszły zza mnie. Zeke patrzył na mnie z przerażeniem. Zmrużyłem oczy a w nich dojrzał maluch ogień. Od razu się skulił. Wziąłem go za kark i rzuciłem przed siostrę. Spojrzał na nią.
- Przeproś. - warknąłem.
Mały przełknął głośno ślinę.
- Prze...Przepraszam. - wyszeptał.
Danel na niego spojrzała. Uderzyła go z plaskacza.
- Moja krew. - powiedziałem do Danel.
Uśmiechnęła się szeroko. Zeke skoczył na nią ale w ostatniej chwili złapałem go za kark. Rzuciłem na ziemię.
- Przestań. - warknąłem.
Podkulił ogon.
- Weź Danel ja wezmę resztę i pójdziemy do jaskini. - rzekłem.
Crazy przytaknęła. Zeka trzymałem w pysku gdy się wyrywał mocniej zaciskałem szczękę wyrządzając mu przy tym ból nie wielki lecz mały aby chociaż czegoś się nauczył. Resztę miałem na plecach. Doszliśmy do jaskini. Maluchy zeskoczyły z moich pleców. Zeke dalej miałem w pysku. Po czym położyłem go na ziemię. Podszedłem do Crazy.
- Co z tego dziecka wyrośnie...(?) - powiedziałem.
<Crazy Love?>
od Crazy CD Brad'a
- nom- przyjrzałam się Danel która wolno skradała się do Zeka.
Gdy tylko towrzyła mały pyszczek Zeke rzucił się na nią. Rzuciłam się małej na ratunek ale było już za póżno... Zeke ygryzł ją boleśnie w łape. Wzięłam ją na grzbiet i pobiegłam do medyczki. Słyszałam jak Brad skarcił Zeke. Ten tylko mu odpyskował... Co z niego wyrośnie?
*U medyczki*
Wparowałam do jaskini. red pospiesznie zbadała piszczącą Danel.
-Będzie dobrze- szepnęłam do niej
Popatrzyła na mnie.
- Mama- wystękała
Zaśmiałam się. Po chwili do jaskini Medy czki przybiegł również Brad. Podbiegł zmartwiony do naszej córki. ja ptzryłam na niego z wyrzutem.
- A reszta szczeniat? Zsotawiłeś je same?- spytałam oburzona
(Brad?)
Gdy tylko towrzyła mały pyszczek Zeke rzucił się na nią. Rzuciłam się małej na ratunek ale było już za póżno... Zeke ygryzł ją boleśnie w łape. Wzięłam ją na grzbiet i pobiegłam do medyczki. Słyszałam jak Brad skarcił Zeke. Ten tylko mu odpyskował... Co z niego wyrośnie?
*U medyczki*
Wparowałam do jaskini. red pospiesznie zbadała piszczącą Danel.
-Będzie dobrze- szepnęłam do niej
Popatrzyła na mnie.
- Mama- wystękała
Zaśmiałam się. Po chwili do jaskini Medy czki przybiegł również Brad. Podbiegł zmartwiony do naszej córki. ja ptzryłam na niego z wyrzutem.
- A reszta szczeniat? Zsotawiłeś je same?- spytałam oburzona
(Brad?)
czwartek, 24 kwietnia 2014
Lisa urodziła!
Powitajmy pociechy Lisy i Musica!
Imię:Amber
Przezwiska:Amb,Amberunia
Płeć: Wadera
Wiek: Kilka godzin
Cechy: Miła,kochana,zabawna,Lubi bawić sie ze sowim rodzeństwem,Wesoła,Lubi pomagać ,nie lubi słowa nie
Rodzina: Tata Music, Mama Lisa,Rodzeństwo: Siostra Lunaris,Bracia Picallo i Luke
Historia: Urodziła sie tu,i postanowiła zę tu zostanie
Żywioł: Woda,reszte nie odkryte
Moce: nieodkryte
Właściciel: misie00
Imię:Amber
Przezwiska:Amb,Amberunia
Płeć: Wadera
Wiek: Kilka godzin
Cechy: Miła,kochana,zabawna,Lubi bawić sie ze sowim rodzeństwem,Wesoła,Lubi pomagać ,nie lubi słowa nie
Rodzina: Tata Music, Mama Lisa,Rodzeństwo: Siostra Lunaris,Bracia Picallo i Luke
Historia: Urodziła sie tu,i postanowiła zę tu zostanie
Żywioł: Woda,reszte nie odkryte
Moce: nieodkryte
Właściciel: misie00
Imię:Picallo
Przezwiska:Błyskawica
Płeć: Basior
Wiek: klika godzin
Cechy: jest odpowiedzialny,kochany,czasami sie wygłupia,jest wesoły,lubi czasami przebywać sam
Rodzina: Mama Lisa,Tata Music,Rodzenstwo: Siostry: Amber i Lunaris ,Brat Luke
Historia: Urodził sie tu
Żywioł: Błyskawica, reszta nieodkryte
Moce:Nieodkryte
Właściciel: misie00
Imię:Luke
Przezwiska:Look,Lu,Key
Płeć: Basior
Wiek: Kilka godzin
Cechy: Luke jest najodważniejszy z rodzeństwa.Lubi przebywać sam.Niezależny.Uważa że bycie ,,Mamińsynkiem" tylko go uwrażliwia.Nieustraszony,śmiały,dzielny.Potrafi być też miły i przyjacieslki..Urodził się pierwszy więc jest najstarszy.
Rodzina: Tata Music, Mama Lisa,Rodzeństwo: Siostry Amber i Lunaris ,Brat Picallo.
Historia: Urodził się tu i tu umrze.
Żywioł: Mrok,reszta nieodkryta..
Moce: Jego rodzeństwo nie ma mocy ale on ma narazie jedną...Może przywołać demona który tkwi w jego ciele...
Właściciel: żmijeczka8
Imię: Lunaris
Przezwiska:Luna,Lu,Szalona,Gwiazda,Moon
Płeć: Wadera
Wiek: Kilka godzin
Cechy: Jak opisać Lunę w jednym słowie?SZALONA!Zabawna,żywiołowa,szalona,przyjacielska,kochana,kocha być w centrum uwagi.Jeśli tak nie jest będzie źle...Jeśli rodzice przez chwilę się nią nie interesują może nawet zabić kogoś kto zamiast niej jest w centrum uwagi.Luna jest tak zwaną ,,Gwiazdą".
Rodzina: Tata Music, Mama Lisa,Rodzeństwo: Siostry Amber ,Bracia Picallo i Luke
Historia: Urodził się tu i tu umrze.
Żywioł: Muzyka,reszta nieodkryta..
Moce: Ma jedną moc..Może zmienić się w boginię muzyki...Reszta NIEODKRYTE.
Właściciel: żmijeczka8
środa, 23 kwietnia 2014
Od Lisy CD Music'a
Popatrzyłam na niego
~Jestem ciąży~myślałam
Poszłam jeszcze raz do lekarki
Wyszłam
-I?-zapytał
-Bedzie ich czwórka-powiedziałam z usmiechem
Przytulił mnie
-2 waderki i dwa basiorki
Pocałowałam go
Po chcwili poszliśmy do jaskini
Ja się położyłam
<Music?>
Od Musica CD Lisy
Wziąłem ją do medyczki...
**Godzinę potem**
Położyłem ją w jaskini Lyris..
Kazała mi wyjść na zewnątrz..
Potem Lisa obudziła się a ja byłem przy niej...
-Co się stało..Gdzie jestem?-zapytała zaspana Lisa.
-Jesteś u medyczki.Zemdlałaś....
-Cos mi jest?
-To nie choroba ale...
-Ale?
-Będziemy rodzicami-powiedziałem u uśmiechnąłem się.
<Liso?<3>
**Godzinę potem**
Położyłem ją w jaskini Lyris..
Kazała mi wyjść na zewnątrz..
Potem Lisa obudziła się a ja byłem przy niej...
-Co się stało..Gdzie jestem?-zapytała zaspana Lisa.
-Jesteś u medyczki.Zemdlałaś....
-Cos mi jest?
-To nie choroba ale...
-Ale?
-Będziemy rodzicami-powiedziałem u uśmiechnąłem się.
<Liso?<3>
Od Lisy Do Musica
Wstałam rano.Nie mogłam sie podnieść
Bolał mnie brzuch
Music przyszed
-Coś sie stało-zapytał
Nic nie odpowiedziałam
a po chwili zemdlałam
<Music?>
niedziela, 20 kwietnia 2014
od Zan'a CD Lyris
- Gdzie jestem ? - ocknęła się Lyris
- W jaskini medyków - odpowiedziałem
- Co ? Ale przecież...
- Zemdlałaś, więc zaniosłem cię tu
- Co !? A gdzie Octawian ?! Udało wam się !?
Lyris wstała energicznie, ale zaraz z powrotem zwinęła się z bólu.
- Nie wstawaj jeszcze. Straciłaś sporo magii - powiedziałem
- Co się stało z tamtym wilkiem ?
- Nie wiem. Zapewne uciekł.
- Co !? Dałeś mu zwiać !? Ale przecież to była jedyna szansa....
- Nieważne. Jakbym natychmiast nie zareagował zapadłabyś w śpiączkę. Octawian coś wymyśli. Udał się z powrotem do watahy... Powinniśmy mieć spokój na jakiś czas - wysiliłem się na krzywy uśmiech
Spuściłem łeb i wbiłem wzrok w ziemię.
- Nie strasz mnie tak więcej - wymamrotałem
- Co ?
- Serce mi stanęło jak tak nagle zemdlałaś... Nie wiedziałem co się stało, więc spanikowałem
< Lyris ?>
- W jaskini medyków - odpowiedziałem
- Co ? Ale przecież...
- Zemdlałaś, więc zaniosłem cię tu
- Co !? A gdzie Octawian ?! Udało wam się !?
Lyris wstała energicznie, ale zaraz z powrotem zwinęła się z bólu.
- Nie wstawaj jeszcze. Straciłaś sporo magii - powiedziałem
- Co się stało z tamtym wilkiem ?
- Nie wiem. Zapewne uciekł.
- Co !? Dałeś mu zwiać !? Ale przecież to była jedyna szansa....
- Nieważne. Jakbym natychmiast nie zareagował zapadłabyś w śpiączkę. Octawian coś wymyśli. Udał się z powrotem do watahy... Powinniśmy mieć spokój na jakiś czas - wysiliłem się na krzywy uśmiech
Spuściłem łeb i wbiłem wzrok w ziemię.
- Nie strasz mnie tak więcej - wymamrotałem
- Co ?
- Serce mi stanęło jak tak nagle zemdlałaś... Nie wiedziałem co się stało, więc spanikowałem
< Lyris ?>
środa, 16 kwietnia 2014
od Brad'a CD Crazy Love
Spojrzałem na Crazy a potem znowu zacząłem chodzić. Lecz nie w kółko tylko robiłem ósemki. Po kilku minutach Red pozwoliła mi wejść. Crazy na mnie patrzyła przerażona.
- Co się stało? - zapytałem.
- J...Jeden z ma...maluchów jest... - i tu ucięła.
Red na mnie spojrzała.
- Jest opętany. - dokończyła Red.
Spojrzałem na nie.
- Wiedziałem ,że tak będzie... Mogłem się posłuchać demona. - powiedziałem jak najciszej.
Lecz Crazy to usłyszała.
- O czym ty gadasz?!
- Chciałem Ci powiedzieć o tym ,że jeden z moich porzodków też był opętany. Przeszło to na mnie ale się wyzwoliłem demona i powiedział ,że moje jedno dziecko będzie opętane i nie możesz pokazywać własnemu dziecku które jest opętane ,że się go boisz nie okazuj tego. Dawaj mu tyle miłości co innym a na pewno demon go opuści. - powiedziałem.
Crazy na mnie patrzyła. Jeden z maluchów podszedł do mnie.
- Shinigami... - powiedziałem.
Maluch na mnie patrzył. Moja partnerka patrzyła na niego z przerażeniem. Wziąłem malucha na plecy. Po czym zacząłem z nim biegać po jaskini.
~Wiedziałem ,że skoro jest demonem trzeba się pozbyć tego demona... Tylko jak? Ja wyzbyłem się go kiedy to rodzice mnie pieścili i nikt mnie nie denerwował... Każdy ma innego demona chyba ,że mój syn ma tego co ja... ~ myślałem.
Nagle przestałem biegać. Zdjąłem malucha z pleców.
- Crazy proszę musisz go zaakceptować takim jakim jest. Każdy jest inny wyjątkowy... On się tego ...pozbyć. - powiedziałem.
Podszedłem do ukochanej. Polizałem ją po policzku.
- Mamy jedną córkę? - zapytałem.
- Tak tam jest. - wskazała łapą.
Podszedłem do niej. Wyciągnąłem zza siebie naszyjnik. Założyłem jej. Jest wyjątkowa... Tak samo jak jej matka. Po chwili przyjrzałem się małej.
- Wiesz Crazy...-zacząłem.
Spojrzała na mnie.
- Co?
- Mamy małego wilczka emo. - powiedziałem z cichym śmiechem.
<Crazy Love?>
wtorek, 15 kwietnia 2014
Szczeniaki Crazy i Brad'a!
Imię Zeke
Przezwiska: Zekuś (nie lubi tego przezwiska, nazywaja go tak rodzice)
Płeć: Basior
Wiek: pare godzin
Cechy: Zeke jest wrednym, złośliwym i bezlitosnym basiorem. Nie lubi kontroli, jest bardzo buntowniczy, stanowczy i agresywny. Nikt go nie przegada bo na wszytsko ma jakąś wredną, dogryzającą i obrażająca kogoś wymówke. Często kłamie i jest niesprawiedliwy. W przeciwieństwie do inncyh wrednych osób lubi towarzystwo.... bo lubi dokuczać innym. Kocha krew, mrok i zło. Jest agresywny... chyba najbardziej z rodzeńśtwa.
Rodzina: Mama: Crazy Love; Tata: Brad; Młodsze rodzeństwo (Tak- Zeke jest najstarszy :3): Shiro, Shinigami, Danel
Historia: Urodził się tu.
Żywioł:Neodkryty ale czuje związek ze śmiercią....
Moce: Nieodkryte...
Właściciel: ala kociara
Imię: Tomarayn
Przezwiska: Tom
Płeć: Basior
Wiek: kilka godzin...
Cechy: Jesteb raczej nietypowy... A może typowy? Przy rodzicach jestem aniołkiem i ich oczkiem w głowie. Za to gdy ich nie ma kocham się wymykac i rządzić rodzeństwem. O tak! Wszyscy mi sie podporządkowują. Czasami się wywyższam... Nie lubie jak ktoś (prócz rodziców bo ich słucham) mówi mi co mam robić. Ciotki, wujki to ja mam gdzieś! Kocham zabawe... Jestem bardzo silny, szybki i zwinny. Niczego się nie boje. Bardzo chciałbym wybrać się kiedyś na zakazane tereny... I wziąść udział w wojnie. W przeciwieństwie do mojego rodzeństwa jestem romantyczny a buzi, buzi mnie nie obrzydza.
Rodzina: Mama: Crazy; Tata: Brad; Rodzeństwo: Zeke, Shinigami, Danel
Historia: Urodził się tu i chce zostać tu do śmierci!
Żywioł: Nieodkryty
Moce: Nieodkryte
Właściciel: ala kociara
Imię: Shinigami
Przezwiska: Shin, Gami, Gumi
Płeć: Basior
Wiek: pare godzin
Cechy: Shinigami jako "on" jest wrażliwym, małomównym, skrytym, delikatnym, nieśmiałym, płochliwym, uległym i umiejącym współczuć samcem. Jednak jako demon... Gdy on pojawia się Shin zmienia sie demeteralnie. Jest wtedy agresywny, bezlitosny, chamski, wredny. Wszyscy boją się Shin'a nawet wtedy gdy jest sobą bo wiedzą że lada chwila mogą zostać zaatakowani. Shin jednak nauczył się nieco panowac nad wrednym stworzeniem i... stara się zdobyć zaufanie innych. Pomaga im ale oni go odtrącają... Nawet jego rodzice nie darzą go miłością taką jak reszte rodzeństwa... Stara się przywyknąć do życia samotnika bo wie że jest skazany na to do końca.
Rodzina: Mama: Crazy; Tata: Brad; Starsze rodzeństwo (Tak- Shin jest najmłodszy): Zeke, Shiro, Danel
Historia: Urodził się jako najmłodszy z rodzeństwa... Uodził się pare godzin później niż wszyscy... Został opętany zaraz po porodzie. Teraz nie żyje mu sie zbyt dobrze bo wszyscy go nienawidza i boją się go...
Żywioł: Shinigami jest Demonem.
Moce: Nieodkryte
Właściciel: ala kociara
Imię: Danel
Przezwiska: Dan.
Płeć: Wadera
Wiek: kilka godzin
Cechy: Ciekawska,przyjacielska,miła,odważna,waleczna,zabawna,crejzolka,uwielbia gryźć uszy rodzeńśtwa. ;3 Jest także zadziorna i szalona.
Rodzina: Mama - Crazy Love , Tata - Brad, Rodzeństwo - Zeke, Shinigami, Shiro
Historia: Urodziła się tu. Posiada mame,tate i rodzeństwo. Kocha zabawy...
Żywioł: Woda i odrywa
Moce: Panuje nad wodą,oddycha pod wodą, umie stworzyć kule z wody i resztę odkrywa.
Właściciel: wiki i nata
od Crazy CD Brad'a- "Poród"
Czułam ogromne skurcze ale nie ujawniałam tego. Chowałam to głęboko w sobie. Jedna musiałam wystękać:
- do lekarki!
Brad przerażony popatrzył na mnie. Pomrugałam rżesami mówiąc "to już". Wziął mnie na plecy.
*U lekarki*
- musisz wyjść!- wrzasnęła do upierającego sie Brad'a Red
Popatrzyłam na niego prosząco. Wyszedł. Zaczął sie poród. Pirewszy pojawił się czerwony samczyk. Potem jakiś trawiastogłowy. Następnie brązowa samiczka. Potem.... wydawało się że to koniec.
- Ale miała być 4- jęknęłam smutno
- Nie wiem... tamten się zablokował- rzekła
*2 godziny później*
Widziałam przed jaskinią zdenerwowanego Brad'a. Wtedy poczułam skurcz i maluch wyszedł. Najpierw jednak rozległ się krzyk a przed oczami przeleciał mi czarny duch.
- co to było?!- wrzasnęłam
Red nie odpowiedziała tylko badała czarnego malca.
- on jest opętany...- rzekła po chwili
(Brad?)
- do lekarki!
Brad przerażony popatrzył na mnie. Pomrugałam rżesami mówiąc "to już". Wziął mnie na plecy.
*U lekarki*
- musisz wyjść!- wrzasnęła do upierającego sie Brad'a Red
Popatrzyłam na niego prosząco. Wyszedł. Zaczął sie poród. Pirewszy pojawił się czerwony samczyk. Potem jakiś trawiastogłowy. Następnie brązowa samiczka. Potem.... wydawało się że to koniec.
- Ale miała być 4- jęknęłam smutno
- Nie wiem... tamten się zablokował- rzekła
*2 godziny później*
Widziałam przed jaskinią zdenerwowanego Brad'a. Wtedy poczułam skurcz i maluch wyszedł. Najpierw jednak rozległ się krzyk a przed oczami przeleciał mi czarny duch.
- co to było?!- wrzasnęłam
Red nie odpowiedziała tylko badała czarnego malca.
- on jest opętany...- rzekła po chwili
(Brad?)
od Lyris CD Zan'a
- co?- wybuchnął wkurzony Zan
Spuściłem łeb... Teraz wiedziałam ze nie warto mu mówić o miłości.
- A ty co sądzisz?- zwrócił się do mnie
- nie jesteśmy- powiedziałam cichutko
- No... To... Musze upozorować te śmierć. Planuje zabić innego wilka i upodobnić go do cibie- kontynuował
Pokiwaliśmy z Zan'em głową. Próbwa morderstwa kogogś z watahy? bryy... Ruszyliśmy lasem. Nagle natknęliśmy sie na jakiego wilka nie z naszej watahy.
- emm... To idziemy- szepnał Zan
Rzuciliśmy się na wilka ale zręcznie odskoczył. Wytworzyłam ściane z kryztszałów. Wilk był w pułapce ale ja nie mogłam się ruszać.
- bierz go- wrzasnęłam ostatkiem sił
Zan jednak podbiegł do mnie.
- bierz go! to twoja jedyna szansa! Inaczej ty zginiesz- szepnęłam i zamknęłam oczy.
Miałam mało magii. A to zawsze działałao na mnie źle... Mogłam popaść w śpiączke.
(Zan?)
Spuściłem łeb... Teraz wiedziałam ze nie warto mu mówić o miłości.
- A ty co sądzisz?- zwrócił się do mnie
- nie jesteśmy- powiedziałam cichutko
- No... To... Musze upozorować te śmierć. Planuje zabić innego wilka i upodobnić go do cibie- kontynuował
Pokiwaliśmy z Zan'em głową. Próbwa morderstwa kogogś z watahy? bryy... Ruszyliśmy lasem. Nagle natknęliśmy sie na jakiego wilka nie z naszej watahy.
- emm... To idziemy- szepnał Zan
Rzuciliśmy się na wilka ale zręcznie odskoczył. Wytworzyłam ściane z kryztszałów. Wilk był w pułapce ale ja nie mogłam się ruszać.
- bierz go- wrzasnęłam ostatkiem sił
Zan jednak podbiegł do mnie.
- bierz go! to twoja jedyna szansa! Inaczej ty zginiesz- szepnęłam i zamknęłam oczy.
Miałam mało magii. A to zawsze działałao na mnie źle... Mogłam popaść w śpiączke.
(Zan?)
niedziela, 13 kwietnia 2014
od Zan'a CD Lyris
- Co ? - zapytała lekko rozzłoszczona Lyris
Pokiwałem tylko przecząco głową. Octawian westchnął ciężko i usiadł na miękkiej trawie. Nie interesowała go walka z waderą, której nawet nie znał. Chciał tylko wykonać zadanie.
- Mam dla ciebie propozycję... - powiedział Octawian
- Jaką ?
- Dobrze wiesz, że wataha potrzebowała kozła ofiarnego, prawda ?
- I tym kozłem zostałem ja.
- W rzeczy samej. To, że jestem tu teraz ja, a nie kto inny to też nie przypadek. Wiedzieli, że byłem twoim nauczycielem, więc misję zabicia ciebie dali mi specjalnie. Te mendy z rady chciały mi dopiec
W sumie racja. Jak tak pomyśleć nigdy za nim nie przepadali.
- W każdym razie - kontynuował Octawian - Moim początkowym celem było upozorowanie twojej śmierci
Że co ? Jak to "upozorowanie" ? Mało mnie nie zabił !
- Ale, em... Wystąpiły komplikacje - spojrzał się na Lyris i uśmiechnął się zadziornie - Jesteście parą ??
< Lyris ? XD >v
Nowa para!
"Miłość – cudowny kwiat
Miłość – upieksza świat
Miłość – osusza łzy
Miłości życzę Im"
Tak... kolejna para. Dziś złączyli się:
Selene & Loony
~Gratuljemy i życzymy udanego związku
Miłość – upieksza świat
Miłość – osusza łzy
Miłości życzę Im"
Tak... kolejna para. Dziś złączyli się:
Selene & Loony
~Gratuljemy i życzymy udanego związku
od Selene CD Loony'ego
- TAK!!- wykrzyknęłam i rzucxiłam się mu na szyje
Nie złapał mnie i pourlaliśmy się nad brzeg a poetm chlu do jeziora. Poszliśmy pod wode. loony mnie pocałował. Czułam się najszczęsliwsza wadera na ziemi! Gdy wyszlismy nad brzeg roześmialiśmy się głośno. usiedlismy na piasku... Słońce własnie miało zachodzić. Było pięknie i romantycznie.
- gdzie zamieszkamy?-spytał Loony
- w... Mojej jaskini? jest bardzo duża- uśmiechnęłam się
Odwzajemnił gest i skinął głową.
- Ale dzisiejsza noc spędzimy pod gwiazdami- odparł kładać się
Położyłam się obok niego...
(Loony<3)
Nie złapał mnie i pourlaliśmy się nad brzeg a poetm chlu do jeziora. Poszliśmy pod wode. loony mnie pocałował. Czułam się najszczęsliwsza wadera na ziemi! Gdy wyszlismy nad brzeg roześmialiśmy się głośno. usiedlismy na piasku... Słońce własnie miało zachodzić. Było pięknie i romantycznie.
- gdzie zamieszkamy?-spytał Loony
- w... Mojej jaskini? jest bardzo duża- uśmiechnęłam się
Odwzajemnił gest i skinął głową.
- Ale dzisiejsza noc spędzimy pod gwiazdami- odparł kładać się
Położyłam się obok niego...
(Loony<3)
sobota, 12 kwietnia 2014
od Lyris CD Zan'a
Przysłuchiwąłam się rozmowie.
- wiem... Dlatego ja bym go nie zabił... nie chodzi tu o moce. Mam je równie silne ale... Ja nie zrobiłbym czegoś takiego. Nie mam motywu- odparł Zan
- Motyw? Każdy go ma... Kazdy chce zostać alfą- odparł
- Ja nie... Tu mi dobrze i nie zamierzam niegdzie z tobą iść- spojrzał na mnie i machnął ręką w geście "chodź".
Truchcikiem uszyłam za nim. Jednak ten cały nauczyciel (który nie mógł nim być bo nie dorósł do tego poziomu xD) zagrodził nam droge. Obejrzaeliśmy sie na niego.
- czego jeszcze?-warknął Zan
- Nie pójdziesz z tąd! Pójdziesz z nami- zza jego pleców wyszły 4 uzbrojone wilki
Spojrzałam na niego z lękiem... To było ważne. Miałam z lekka osłabione moce i bylam zmęczona ale spróbowałam... Zamiast moich pazurów pokazały się diamenty. Zan spojrzał na to zdziwiony.\
- którego pierwszego?-szepnęłam do niego
On spojrzał na mnie jak na wariatke. Wzruszyłam więc ramionami i zamroziłam w kamieniu te słabszą 4. Gdy chciałam się rzucić nauczyciela Zan mnie zatrzymał.
- co?-spytałam lekko zezłoszczona
(Zan? :3)
- wiem... Dlatego ja bym go nie zabił... nie chodzi tu o moce. Mam je równie silne ale... Ja nie zrobiłbym czegoś takiego. Nie mam motywu- odparł Zan
- Motyw? Każdy go ma... Kazdy chce zostać alfą- odparł
- Ja nie... Tu mi dobrze i nie zamierzam niegdzie z tobą iść- spojrzał na mnie i machnął ręką w geście "chodź".
Truchcikiem uszyłam za nim. Jednak ten cały nauczyciel (który nie mógł nim być bo nie dorósł do tego poziomu xD) zagrodził nam droge. Obejrzaeliśmy sie na niego.
- czego jeszcze?-warknął Zan
- Nie pójdziesz z tąd! Pójdziesz z nami- zza jego pleców wyszły 4 uzbrojone wilki
Spojrzałam na niego z lękiem... To było ważne. Miałam z lekka osłabione moce i bylam zmęczona ale spróbowałam... Zamiast moich pazurów pokazały się diamenty. Zan spojrzał na to zdziwiony.\
- którego pierwszego?-szepnęłam do niego
On spojrzał na mnie jak na wariatke. Wzruszyłam więc ramionami i zamroziłam w kamieniu te słabszą 4. Gdy chciałam się rzucić nauczyciela Zan mnie zatrzymał.
- co?-spytałam lekko zezłoszczona
(Zan? :3)
od Samanthy CD Demono
Siedziałam sobie smętnie nad jeziorem, wpatując się w lekko łaskotaną wiatrem, taflę wody. Nagle usłyszałam za sobą czyjś przyjazny głos:
-Hej.
Odwruciła głowę od niechcenia. Stał przy mnie jakiś basior.
-Hej.- powtórzył.
-Będziesz teraz czekał, aż powiem "hej", czy może raczej przysiądziesz się i przedstawisz?- zapytałam z lekkim uśmieszk
-Och racja, wybacz.- basior usiadł obok mnie.- Demono, a ty?
-Samantha.
<Demono?>
-Hej.
Odwruciła głowę od niechcenia. Stał przy mnie jakiś basior.
-Hej.- powtórzył.
-Będziesz teraz czekał, aż powiem "hej", czy może raczej przysiądziesz się i przedstawisz?- zapytałam z lekkim uśmieszk
-Och racja, wybacz.- basior usiadł obok mnie.- Demono, a ty?
-Samantha.
<Demono?>
od Samanthy- Event
Szłam lasem. Niebo, pokryte czarnymi chmurami, było ciężkie. Nagle na mój nos skapnęła kropla wody, potem druga, trzecia... A po paru minutach lało już jak z cebra. Byłam przemoczona co do jednego włoska. Otrzepałam się. Spojrzałam na ciemne niebo. Nagle coś czarnego, wysoko przelatywało wysoko na niebie. Usłyszałam huk, a po chwili ujrzałam błysk. Nagle, ów wielkie coś zaczęło spadać... Prosto na mnie! Popędziłam w stronę lasu, jak najszybciej umiałam, żeby nie zetknąć się z dziwnym czymś. Po paru minutach przestałam biec, bo już mnie mięśnie porządnie rozbolały. Nagle, tuż za sobą usłyszałam jakiś huk. Ziemia pod moimi łapami zatrzęsła się. Poczułam silny wiatr. Deszcz nadal ciął niemiłosiernie. Odwruciłam się na pięcie, aby zobaczyć, co mogło spaść z tak wielkim łoskotem. Ujrzałam wielkie czarne cielsko, pokryte przedartą korą, ciągnące się w nieskończoną odchłań. Poczułam ucisk w żołądku. Już chciałam uciekać. Gdy w pewnym miejscu kora zaczęła się poruszać. To chyba powieka potwora zaczęła się unosić. Już po chwili było całkowicie widać wielkie, pożółkłe oko, przscięte czarną źrenicą. Przełknęłam ślinę. Nagle całe ogromne cielsko zaczęło się poruszać, robić się coraz wyższe, już po chwili było w całej swej okazałości widać wężowe ciało. Po chwili postać rozpostarła gigantyczne szare, poszarpane skrzydła.
-Kto zakłucił mój lot?!- odezwała się nizkim tonem. Po chwili spojrzała w dół i ujrzała mnie. Schyliła głowę na wysokość moich oczu.
-Witaj, piękna.- syknęła jadowicie. Wyprostowała głowę, zamachnęła się łapą i już miała mnie przymiażdżyćbdo ziemi, gdy w ostatniej chwili uskoczyłam na bok. Serce waliło w moją pierś, jak szalone.
-Nie uciekaj, robaczku... I tak zaraz cię zabiję. Ty nawet nie masz co próbować, do tego jest potrzebny ogień, a jak zauważyłaś, pada deszcz...
Znów udeżyła łapą w ziemię, a ja znowu uskoczyłam z tródem w bok.
-To się zaczyna, kochanie, robić nudne!- udeżyła łapą tak szybko i z tak wielką siłą, że ledwo uszłam z życiem, lecz rozcięła moje ramię. Schowałam się prędko za najbliższym drzewem i zaczęłam gorączkowo myśleć. Nie chcę nikogo zabijać! Nagle ujrzałam coś błyszczącego. Cz to... TAK! TO MIECZ! Podniosłam go z ziemi. Na nie wiele mi się zda... Hej! A gdyby tak wykożystać jej żywioł przeciwko niej?
-HEJ! TU JESTEM!- wyskoczyłam zza drzewa.
-Och, jak miło...
-A teraz słuchaj! - powiedziałam stanowczo.- Ty sobie polecisz, a ja nie zniszczę drzewa!
Oczy smoczycy zapłonęły nienawiścią. Warknęła głucho i wzleciała na niebo. Patrzyłam jeszcze przez dłuższą chwilię na niknący na choryzącie czarny punkcik. Co to była za przygoda! No. Formalności też trzebabyło załatwić. Poszłam opatrzyć swoją ranę...
-Kto zakłucił mój lot?!- odezwała się nizkim tonem. Po chwili spojrzała w dół i ujrzała mnie. Schyliła głowę na wysokość moich oczu.
-Witaj, piękna.- syknęła jadowicie. Wyprostowała głowę, zamachnęła się łapą i już miała mnie przymiażdżyćbdo ziemi, gdy w ostatniej chwili uskoczyłam na bok. Serce waliło w moją pierś, jak szalone.
-Nie uciekaj, robaczku... I tak zaraz cię zabiję. Ty nawet nie masz co próbować, do tego jest potrzebny ogień, a jak zauważyłaś, pada deszcz...
Znów udeżyła łapą w ziemię, a ja znowu uskoczyłam z tródem w bok.
-To się zaczyna, kochanie, robić nudne!- udeżyła łapą tak szybko i z tak wielką siłą, że ledwo uszłam z życiem, lecz rozcięła moje ramię. Schowałam się prędko za najbliższym drzewem i zaczęłam gorączkowo myśleć. Nie chcę nikogo zabijać! Nagle ujrzałam coś błyszczącego. Cz to... TAK! TO MIECZ! Podniosłam go z ziemi. Na nie wiele mi się zda... Hej! A gdyby tak wykożystać jej żywioł przeciwko niej?
-HEJ! TU JESTEM!- wyskoczyłam zza drzewa.
-Och, jak miło...
-A teraz słuchaj! - powiedziałam stanowczo.- Ty sobie polecisz, a ja nie zniszczę drzewa!
Oczy smoczycy zapłonęły nienawiścią. Warknęła głucho i wzleciała na niebo. Patrzyłam jeszcze przez dłuższą chwilię na niknący na choryzącie czarny punkcik. Co to była za przygoda! No. Formalności też trzebabyło załatwić. Poszłam opatrzyć swoją ranę...
od Demono
Chodziłem znużony po lesie,szukałem watahy. Słyszałem, że gdzieś tutaj powinna być jedna... Nagle poczułem zapach, za którym tęskniłem od wielu miesięcy... wilki.
Znów poczułem adrenalinę, zacząłem biec. Dotarłem nad jeziorko i zobaczyłem waderę...
<Jakaś miła wadera?>
Znów poczułem adrenalinę, zacząłem biec. Dotarłem nad jeziorko i zobaczyłem waderę...
<Jakaś miła wadera?>
Od Zan 'a CD Lyris
Utkwiłem wzrok w krysztale.
- Emm... Długo to będzie trwało ? - spytałem zakłopotany
- Kryształ ?
- Tak
- Nie wiem. Jak jest słaby to na wieczność, a jak silny to...
Nagle na kamieniu pojawiły się rysy. Spojrzałem się na Lyris.
- Może lepiej zacznij uciekać - powiedziałem
- A co z tobą ?
- Ja dam radę. Nie chcę cię w to mieszać. Idź już - ponagliłem samicę
- Już mnie w to wmieszałeś... - powiedziała cicho
- No właśnie.
Kryształ pękł, a Octawian z wilkami spojrzał się na mnie. Nadal nie mogę w to uwierzyć. On... Próbował mnie zabić. Mój własny nauczyciel. Mam ochotę podejść do niego i dać mu w twarz, ale jednocześnie zaszyć się gdzieś daleko i w spokoju to przecierpieć. Nawet on się ode mnie odwrócił. Nie mam innego wyboru. Nie mogę jeszcze martwić Lyris.
Nakleiłem na twarz pewny siebie uśmiech i postanowiłem zagrać moją rolę.
- Octawian ? - spytałem drwiącym tonem - Czyżby wataha aż tak bardzo wyprała ci mózg ?
Bałem się. Bardzo się bałem, bo miał mnie na hita. Już kiedyś miałem okazję spotkać się z jego mocami. Wylądowałem u szamanki z dziesięcioma połamanym kośćmi i głębokimi ranami. Uważał, że jak będę z nim walczyć szybko się wzmocnię. Oczywiście później mnie przeprosił.
- Zan. Decyzja watahy jest ostateczna. Ja nie mogę nic zrobić. Uwierz, mi też nie jest łatwo - powiedział Octawian
- Nie wierzysz mi. Ty też uważasz, że to ja go zabiłem...
- Oczywiście, że nie ! Ty nie byłbyś w stanie go zabić!
- No dzięki ci bardzo...
- Heh. Posłuchaj. Samiec alfa to nie przelewki. Ma moc mojego poziomu.
Lyris stała i przysłuchiwała się. Sama chyba nie wiedziała co robić.
< Lyris ? >
- Emm... Długo to będzie trwało ? - spytałem zakłopotany
- Kryształ ?
- Tak
- Nie wiem. Jak jest słaby to na wieczność, a jak silny to...
Nagle na kamieniu pojawiły się rysy. Spojrzałem się na Lyris.
- Może lepiej zacznij uciekać - powiedziałem
- A co z tobą ?
- Ja dam radę. Nie chcę cię w to mieszać. Idź już - ponagliłem samicę
- Już mnie w to wmieszałeś... - powiedziała cicho
- No właśnie.
Kryształ pękł, a Octawian z wilkami spojrzał się na mnie. Nadal nie mogę w to uwierzyć. On... Próbował mnie zabić. Mój własny nauczyciel. Mam ochotę podejść do niego i dać mu w twarz, ale jednocześnie zaszyć się gdzieś daleko i w spokoju to przecierpieć. Nawet on się ode mnie odwrócił. Nie mam innego wyboru. Nie mogę jeszcze martwić Lyris.
Nakleiłem na twarz pewny siebie uśmiech i postanowiłem zagrać moją rolę.
- Octawian ? - spytałem drwiącym tonem - Czyżby wataha aż tak bardzo wyprała ci mózg ?
Bałem się. Bardzo się bałem, bo miał mnie na hita. Już kiedyś miałem okazję spotkać się z jego mocami. Wylądowałem u szamanki z dziesięcioma połamanym kośćmi i głębokimi ranami. Uważał, że jak będę z nim walczyć szybko się wzmocnię. Oczywiście później mnie przeprosił.
- Zan. Decyzja watahy jest ostateczna. Ja nie mogę nic zrobić. Uwierz, mi też nie jest łatwo - powiedział Octawian
- Nie wierzysz mi. Ty też uważasz, że to ja go zabiłem...
- Oczywiście, że nie ! Ty nie byłbyś w stanie go zabić!
- No dzięki ci bardzo...
- Heh. Posłuchaj. Samiec alfa to nie przelewki. Ma moc mojego poziomu.
Lyris stała i przysłuchiwała się. Sama chyba nie wiedziała co robić.
< Lyris ? >
od Lyris CD Zan'a
Śledziłam Zan`a. Wiem nie powinna tego robić ale... czułam ze wydarzy się cos nieco tego. On zatrzymali się i rozmyśla nad czymś... a raczej rozmawial z kimś... mam moc podsluchiwania rozmów myślowych... mówili coś o porwaniu... Zan pomyślał o mnie... czy ja jestem ładna? Nie była bym tego pewna... potem poboegl nad jezioro... bal się ze ja tam jestem... próbował am go dogonić ale zaplątałam się w ostre krzaki. Wyplątałam się dopiero gdy było za późno. Pobiegłam nad jezioro. Wtedy wlasnie ktoś wepchnal go do wody. Nie by lam boegla w walce ale wtedy nie myslalam. Rzucilam się na wilka. Po chwili jednak wskoczylam w otchlan jeziora. Zan lezal na dnie. Odwiązałam kajdanki które miał przyczepione i wyniiosłam go na brzeg. Spojrzałam czy oddycha... Oddychał. Nie wiedziałam co robić. WIlk który go prześladował jeszcze żył więc zamknęłam go na jakis czas w krysztale. Potem wytworzyłam mniejszy kryształ i weszła do środka. Zebrałam potrzebne substancje i wlałam do pyska Zan'a. Wybudzał się...
- cześć- uśmiechnął się blado
- Zan!- miałam ochote go pocałować ale powstrzymałam się
- dziękuje- szepnął
- za co?-spytałam
- za uratowanie- odparł
- coś ty! jak już mówiłam zrobie wszystko dla...ee... miłości i przyjaźni- zarumieniłam się
(Zan?)
- cześć- uśmiechnął się blado
- Zan!- miałam ochote go pocałować ale powstrzymałam się
- dziękuje- szepnął
- za co?-spytałam
- za uratowanie- odparł
- coś ty! jak już mówiłam zrobie wszystko dla...ee... miłości i przyjaźni- zarumieniłam się
(Zan?)
piątek, 11 kwietnia 2014
Od Zan'a CD Lyris
Wbiłem wzrok w ziemię.
- To ja... Muszę iść - powiedziałem szybko - Jeszcze raz BARDZO przepraszam
Zręcznie się wycofałem i pobiegłem do lasu. Jak zwykle zrobiłem coś czego nie powinienem ! Znów wyszedłem na totalnego głupka.
- /Znalazłem cię/ - usłyszałem w głowie
Serce mi stanęło. Niemożliwe. Przecież jestem od nich wystarczająco daleko. Nie powinni mnie znaleźć.
- / Wiem, że tam jesteś Zan/
- / Octawian/
- / Brawo. Widzę, że nie zapomniałeś jak się odpowiada/
Jak mógłbym zapomnieć, skoro do nauczenia mnie tego używałeś piorunów....
A teraz krótkie wytłumaczenie:
Octawian - mag mojej watahy, jak można się domyślić, wynajęli go do odnalezienia mnie. Ma dość irytującą umiejętność rozpoznawania wilków po energii jaką emitują. Na szczęście działa to na jakąś odległość, ale jak widać ta informacja nie wiele mi pomogła. Uczył mnie odpowiadać na umysłowe wołania. Za każdym razem gdy popełniałem błąd raził mnie prądem. Miło prawda ?
- / Cieszę się / - mówił sztucznie - / Lecz jakże wielki żal ściska me serce ! Oh... Czyżbyś zapomniał resztę moich nauk ? Za wykroczenia należy płacić /
- / Ależ nie zapomniałem, drogi Octawianie /
- / W takim razie przyjdź nad jezioro. Swoją drogą mam tu piękną waderę.../
Teraz to już zupełnie straciłem grunt pod nogami. Lyris...
- / Oh, tak, tak... Dobrze myślisz / - powiedział
- / Czego chcesz ?/
Co za bydle z niego ! A ja go miałem za mojego nauczyciela ! Jak mógł wmieszać w to Lyris ! Jak widać wpływ watahy bardzo na niego zadziałał...
- / Wystarczy, że przyjdziesz nad rzekę. To wszystko/
- / Będę za parę minut/
Szybko pobiegłem do wyznaczonego celu. Nie mogę pozwolić żeby coś stało się Lyris przeze mnie ! I tak ma już przeze mnie kłopoty... Jak coś jej się stanie...
Odsłoniłem gałęzie. Przy rzece stał już Octawian z eskortą. Ku mojemu zdziwieniu Lyris tam nie było.
- Oh, zdziwiony ? - spytał Octawian
- Kłamałeś...
- Zapomniałeś, że potrafię wyczytać myśli pod wpływem silnych emocji ?
To koniec. On jest ode mnie silniejszy. Nie mam przeciwko niemu żadnych szans. Ale... Lyris przynajmniej jest bezpieczna.
Ostatnie co pamiętam to łańcuchy pętające moje łapy. Potem zapadła już tylko ciemność.
- To ja... Muszę iść - powiedziałem szybko - Jeszcze raz BARDZO przepraszam
Zręcznie się wycofałem i pobiegłem do lasu. Jak zwykle zrobiłem coś czego nie powinienem ! Znów wyszedłem na totalnego głupka.
- /Znalazłem cię/ - usłyszałem w głowie
Serce mi stanęło. Niemożliwe. Przecież jestem od nich wystarczająco daleko. Nie powinni mnie znaleźć.
- / Wiem, że tam jesteś Zan/
- / Octawian/
- / Brawo. Widzę, że nie zapomniałeś jak się odpowiada/
Jak mógłbym zapomnieć, skoro do nauczenia mnie tego używałeś piorunów....
A teraz krótkie wytłumaczenie:
Octawian - mag mojej watahy, jak można się domyślić, wynajęli go do odnalezienia mnie. Ma dość irytującą umiejętność rozpoznawania wilków po energii jaką emitują. Na szczęście działa to na jakąś odległość, ale jak widać ta informacja nie wiele mi pomogła. Uczył mnie odpowiadać na umysłowe wołania. Za każdym razem gdy popełniałem błąd raził mnie prądem. Miło prawda ?
- / Cieszę się / - mówił sztucznie - / Lecz jakże wielki żal ściska me serce ! Oh... Czyżbyś zapomniał resztę moich nauk ? Za wykroczenia należy płacić /
- / Ależ nie zapomniałem, drogi Octawianie /
- / W takim razie przyjdź nad jezioro. Swoją drogą mam tu piękną waderę.../
Teraz to już zupełnie straciłem grunt pod nogami. Lyris...
- / Oh, tak, tak... Dobrze myślisz / - powiedział
- / Czego chcesz ?/
Co za bydle z niego ! A ja go miałem za mojego nauczyciela ! Jak mógł wmieszać w to Lyris ! Jak widać wpływ watahy bardzo na niego zadziałał...
- / Wystarczy, że przyjdziesz nad rzekę. To wszystko/
- / Będę za parę minut/
Szybko pobiegłem do wyznaczonego celu. Nie mogę pozwolić żeby coś stało się Lyris przeze mnie ! I tak ma już przeze mnie kłopoty... Jak coś jej się stanie...
Odsłoniłem gałęzie. Przy rzece stał już Octawian z eskortą. Ku mojemu zdziwieniu Lyris tam nie było.
- Oh, zdziwiony ? - spytał Octawian
- Kłamałeś...
- Zapomniałeś, że potrafię wyczytać myśli pod wpływem silnych emocji ?
To koniec. On jest ode mnie silniejszy. Nie mam przeciwko niemu żadnych szans. Ale... Lyris przynajmniej jest bezpieczna.
Ostatnie co pamiętam to łańcuchy pętające moje łapy. Potem zapadła już tylko ciemność.
4500 wyświetleń!
Hej nasza wataha ma już 4500 wyświetleń!Z czego jestem dumna i wam bardzo wdzięczna!
~Pozdrawiam Amber :3
~Pozdrawiam Amber :3
Od Kiary cD Zan'a
Kiedy jestem z kimś kto mi się podoba musiła być burza?No ale z jednej strony Zan został u mnie na noc więc nie moge nażekać.
-Heh to co robimy?-spytał zachęcająco
-Wiem!Mam w jaskini taki balkonik!
-Oooo to idziemy!
-Pewnie!-uśmiechnełam.Poszliśmy na balkon ,buża ustała ale był ciemno więc Zan i tak by musiał u mnie
zostać ^^.Księżyc świecił wyjątkowo jasno była pełnia niestety z mojego balkoniku nie był widac gwiazd
-Nie ma ich-pwoeidziałąm zasmucona
-Ich?
-Gwiazd-powiedziałam zawstydzona
-Wiem gdzie możemy je zobaczyć!
-Gdzie!
-Chodz pokaże ci!-pobiegłam za nim.Było ciemno nic nie widzieliśmy lecz w pewnej chwili przewróciłam się o kożeń.Myślałam że już upadne lecz nagle poczułem mięciutkie futro Zan'a.Okazało sie że mnei złapał
-Chodz pokaże ci!-pobiegłam za nim.Było ciemno nic nie widzieliśmy lecz w pewnej chwili przewróciłam się o kożeń.Myślałam że już upadne lecz nagle poczułem mięciutkie futro Zan'a.Okazało sie że mnei złapał
-Dziękuje-powiedziałam całując go w policzek
-Nie ma za co-powiedział zawstydzony.Chwile potem patrzyliśmy na siebie a potem Zan mnei delikatnie zostawił.Okazało sie że jesteśmy nad Roamntycznom rzeką a nad nami świeciło milionów gwiazd .
Było bardzo romantycznie najchętniej to bym powiedziała Zanowi co do niego czuje
-Zan ...widzisz...bo ja zakochałam s-nawt nie zdonrzyłam dokończyć gdyż Zan
(Zan d:)
Zmiana Black Demon'a!
Black Demon kupuje wszystki potrzebne eliksiry (xD) i zmienia formularz na poniższy:
Imię: Avonell
Przezwiska: Av
Płeć: Basior
Wiek: 2 lata
Głos: KLIK
Cechy: Avonell jest bardzo śmiały i dzelnym samce. jego poczucia humoru po prostu nie da się opisac. Nawet gdy ktoś go wyzywa on potrafi to obrócić w dobry żart. Jest bardzo towarzyski i uwielbia imprezować i spędząc czas ze znajomymi. Teraz dopiero czerpie z życia dużo radości i zachowuje się często jakby był nastolatkiem. Jest troche buntowniczy i lubi sie rządzić ale w gruncie rzeczy to dobry, romantyczny, kochający i czuły basior. Czasem miewa złe dni- jak każdy- wtedy objawia się część dawnego Black Demon'a... lepiej go wtedy nie wkurzać.
Stanowisko: Młody Samiec Alfa II, Morderca
Rodzina: Mama: Amber; Tata: Rock; Rodzeństwo: Elizabeth, Lyris, Cherry, Kiara
Historia: Urodził się tu... Na początku był bardzo wredny. Jednak po spotkaniu z Afrodytą jego serce zmiękczało...
Partner: Teraz to jego największe marzenie...
Potomstwo: --
Żywioł: Ogień, Wzrok, Ziemia
Moce:
Wzrok:
- Potrafi zamienić coś (np. kamień) w coś (np. jedzenie) patrząc na dany przedmiot i mówiąc nazwe przedmiotu w który ma sie zamienić
- Spala za pomocą wzroku (Za pomocą laseru z oczu jak i po prostu- patrząc)
- Ma sokoli wzrok
- Gdy strzela z łuku zawsze trafia
- Zabija wzrokiem
- Gdy długo patrzy na kogoś może sprawić ze ten się w nim zakocha
Ogień:
- Gdy chodzi zostawia za sobą dym/ parzące ślady łap
- Zmienia się w dym (niewidzialność)
- Ogniste kule
- Ściana ognia
- Nie spala się w ogniu (może w nim stać a sie nie spali)
- Samozapłon (Potrzebne by poparzyć przeciwnika)
- Ma gorącą sierść nawet gdy się nie pali
- Może spalić cię od środka
- jednym machnięciem łapy może sprawić że woda wyparuje
Ziemia:
- Wytwarza niezniszczalne obrony z kamieni
- Rzuca kulami błota
- Jest mistrzem w lepieniu rzeźb z piasku, gliny, ziemi itp.
- Zmienia się w kamienie/ziemie
- Przywołuje zwierzęta ziemne (mieszkajace w ziemi)
- zmniejsza się do wielkości myszki a nawet mrówki i kopie tunele podziemne
- Podpala (nagrzewa) piasek lub ziemie
Reszta nieodkryte!
Właściciel: ala kociara
od Black Demon'a "Avonell"
Chodziłem niespokojnie stąpając. Zapowidałą się ze to nie będzie miły dzień... Odszedłem sobie daleko w głąb zakazanych terenów. Jakaś jednak siła sciągnęłam mnie i pchnęłam nad romantyczne miejsce. próbowałem uciec. Nienawidziłem tych klimatów! Nie mogłem tego znieść!
- Kur*** Puście mnie!- wrzasnąłem
- Nikt cie tu nie trzyma... Sam chciałeś tu przyjść... Ale o tym nie wiesz- powiedział jakiś głos
Obróciłem się. Ujrzałem jakąs wadere... Na innych moze by zrobiła wrażenie pięknością ale mnie to nie ruszało.
- czego chcesz?- warknąłem
- Jam jest Afrodyta i zmieniam się specjalnie dla cb- powiedziała
- zmieniasz?-spytałem
- "Łabędziesz będziesz a gdy dziać się bedzie co niedobrego w wilka sie przeoblegniesz" mówiła moja babka- powiedziała
Nic z tego nie rozumiałem. Czego ona chce? Zmienia się w wilka by mnie zmienić? Nie uda jej się to.
- Ja nie chcę się zmieniać!- wrzasnąłem
- Ale dzieje się co niedobrego bo jam jest wilkiem... A niedobre jest to że kryjesz w sobie chęć dobrego- wyjaśniła
Lekko zaczynałem rozumieć. teraz naprawde czułem... Ciepło w sercu. Czułem me serce którego od tak dawna nie miałem..
- Ale... ja nie chce- z mego oka popłynęła pierwsza w życiu łza
Afrodyta zabrała ją w szpatułke. Coś tam pomagikowała i powiedziała:
- jeśli zdecydujesz się zmienić wypij to- uśmiechnęła się
Niepewnie spojrzałem na buteleczke. Wyrwałem ją jej z ręki i wypiłem jednym chałstem. Poczułem... ciepło. Zmiane. Wsztsko zawirowało. Straciłem przytomność.
Gdy się obudzięłm leżałem na kocu... Stała nade mna afrodyta. Jej widok juz tak nie drażnił a wręcz uwodizł.
- jako jedyny wilk z dobrym sercem zobaczyłeś mnie jako wilka... mam nadzieje że to się na tobie nie odbije źle- powiedziała
Pokiwałem głową. Przejrzałem sie w odbisiu wody. Wyglądałem inaczej...
- Zmien swe imie bo ono twego wyglądu pasować nie będzie- powiedziała
- Nadaj mi imie! To ty mnie przemieniłaś... dizęki tobie zrozumiem miłość i... przyjaźn- powiedziałem
Wadera zastanowiła się chwile.
- Avonell... Av- powiedziała
Uśmiechnąłem sie do niej. Pierwszy szczery, niezłośliwy usmiech.
- A żywioł?-spytałem
- Od dziś twymi żwyiołami będą ogień, wzrok, ziemia- uśmiechnęła się
Popatrzyłem na nią z wdzięcznościa. Pobiegłem do jaskini.
- Mamo! Tato!- wrzasnąłem wbiegając do jaskini
- Synu?-spytał tata
- tak- pokwiałem glową
- kochanie zabierz stąd tego nieznajomego!- wrzasnęła
- mamo to ja... black- powiedziałem
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem
- skąd znasz imie naszego syna?- spytała
- bom nim jest- odparłem
Popatrzyła na tate.
- to nie on- rzekła- on był inny i... wredny- mruknęła
- mamo!- z mojego oka popłyneła łza
Czy ja aż tak ich zaniedbałem że mnie nie poznają? Zmieniłem się... To dobrze... Ale... nawet zapchu synu. Ech...
(Mamusiu (Amber)?)
- Kur*** Puście mnie!- wrzasnąłem
- Nikt cie tu nie trzyma... Sam chciałeś tu przyjść... Ale o tym nie wiesz- powiedział jakiś głos
Obróciłem się. Ujrzałem jakąs wadere... Na innych moze by zrobiła wrażenie pięknością ale mnie to nie ruszało.
- czego chcesz?- warknąłem
- Jam jest Afrodyta i zmieniam się specjalnie dla cb- powiedziała
- zmieniasz?-spytałem
- "Łabędziesz będziesz a gdy dziać się bedzie co niedobrego w wilka sie przeoblegniesz" mówiła moja babka- powiedziała
Nic z tego nie rozumiałem. Czego ona chce? Zmienia się w wilka by mnie zmienić? Nie uda jej się to.
- Ja nie chcę się zmieniać!- wrzasnąłem
- Ale dzieje się co niedobrego bo jam jest wilkiem... A niedobre jest to że kryjesz w sobie chęć dobrego- wyjaśniła
Lekko zaczynałem rozumieć. teraz naprawde czułem... Ciepło w sercu. Czułem me serce którego od tak dawna nie miałem..
- Ale... ja nie chce- z mego oka popłynęła pierwsza w życiu łza
Afrodyta zabrała ją w szpatułke. Coś tam pomagikowała i powiedziała:
- jeśli zdecydujesz się zmienić wypij to- uśmiechnęła się
Niepewnie spojrzałem na buteleczke. Wyrwałem ją jej z ręki i wypiłem jednym chałstem. Poczułem... ciepło. Zmiane. Wsztsko zawirowało. Straciłem przytomność.
Gdy się obudzięłm leżałem na kocu... Stała nade mna afrodyta. Jej widok juz tak nie drażnił a wręcz uwodizł.
- jako jedyny wilk z dobrym sercem zobaczyłeś mnie jako wilka... mam nadzieje że to się na tobie nie odbije źle- powiedziała
Pokiwałem głową. Przejrzałem sie w odbisiu wody. Wyglądałem inaczej...
- Zmien swe imie bo ono twego wyglądu pasować nie będzie- powiedziała
- Nadaj mi imie! To ty mnie przemieniłaś... dizęki tobie zrozumiem miłość i... przyjaźn- powiedziałem
Wadera zastanowiła się chwile.
- Avonell... Av- powiedziała
Uśmiechnąłem sie do niej. Pierwszy szczery, niezłośliwy usmiech.
- A żywioł?-spytałem
- Od dziś twymi żwyiołami będą ogień, wzrok, ziemia- uśmiechnęła się
Popatrzyłem na nią z wdzięcznościa. Pobiegłem do jaskini.
- Mamo! Tato!- wrzasnąłem wbiegając do jaskini
- Synu?-spytał tata
- tak- pokwiałem glową
- kochanie zabierz stąd tego nieznajomego!- wrzasnęła
- mamo to ja... black- powiedziałem
Spojrzała na mnie z niedowierzaniem
- skąd znasz imie naszego syna?- spytała
- bom nim jest- odparłem
Popatrzyła na tate.
- to nie on- rzekła- on był inny i... wredny- mruknęła
- mamo!- z mojego oka popłyneła łza
Czy ja aż tak ich zaniedbałem że mnie nie poznają? Zmieniłem się... To dobrze... Ale... nawet zapchu synu. Ech...
(Mamusiu (Amber)?)
Przypomnienie!
Przypominam następującym wilkom:
- Red Love
- Amber Heart
- Music
- Wenus
- Samantha
O napisaniu opowiadań eventowych. A reszte zachęcam do zapisania się na event.
od Lisy
Rano wstałam , mojego ukochanego nie było.Wyszłam z jaskini.Poszłam go szukać.Wszędzie go obszukałam, ale go nie było.Usiadłam i rozglądałam sie.Nagle coś nie na mnie żuciło, był to smok
-Hejka Lisa
-Czego chcesz-warknełam
-Twój amulet
-Nie dostaniesz go
-Napewno?
-Nigdy-powiedziałam
Wstałam i pobiegłam w strone jaskini
On poleciał za mna.Ustał przy jaskini i czekał aż wyjde
Po pół godzinie poszedł
Ja wyszłam ,ale on latał w górze
Zobaczyłam Musica -Music uważaj
Podbiegłam do niego smok chciał go zaatakować,ale ja go w tej chwili odepchnełam
-Zostaw go chcesz mój amulet.wiec go zostaw
-Daj amulet
-nigdy
-Daj-powiedział
-Nie
I wtedy wzbiłam sie w góre ,a smok ie mógł wzbic sie
Użyłam swojej mocy i go wywaliłam stą
Usiadłam na ziemie
-Lisa nic ci nie jest-zapytał
-Nie- i sie do niego przytuliłam
-To dobrze
-Kocham cię
I go pocałowałam
<Music<3?>
-Hejka Lisa
-Czego chcesz-warknełam
-Twój amulet
-Nie dostaniesz go
-Napewno?
-Nigdy-powiedziałam
Wstałam i pobiegłam w strone jaskini
On poleciał za mna.Ustał przy jaskini i czekał aż wyjde
Po pół godzinie poszedł
Ja wyszłam ,ale on latał w górze
Zobaczyłam Musica -Music uważaj
Podbiegłam do niego smok chciał go zaatakować,ale ja go w tej chwili odepchnełam
-Zostaw go chcesz mój amulet.wiec go zostaw
-Daj amulet
-nigdy
-Daj-powiedział
-Nie
I wtedy wzbiłam sie w góre ,a smok ie mógł wzbic sie
Użyłam swojej mocy i go wywaliłam stą
Usiadłam na ziemie
-Lisa nic ci nie jest-zapytał
-Nie- i sie do niego przytuliłam
-To dobrze
-Kocham cię
I go pocałowałam
<Music<3?>
czwartek, 10 kwietnia 2014
od Lyris Cd Zan`a
Ucisnęłam mu łape. Zawył. Pokiwałam zmartwiona głową. Zerwałam naszyjnik który miałam na szyi. Położyłam przed nim.
- skup się i patrz prosto na niego- nazakałam wskazując naszyjnik
- yhy- mruknął
Widać było że nie jest taki zachwycony tym. Spojrzałam na niego błagalnie. Spojrzał ale po chwili oderwał i przeniósł go na mnie. Potrząsnełam naszyjnikiem. Niechętnie przeniósł wzrok znów na niego.
- patrz na niego i powoli zamykają oczy- poradziłam
Po chwili wokól nas zawirowało. Pokazały się kolorowe ptaki. Potem wszystko ustało. Przede mną stał zdziwiony ale zdrowy Zan. Usmiechnęliśmy się do siebie i w milczeniu ruszyliśmy przed siebie. Na drodze napotkaliśmy moją mamę Amber.
- kochanie! Gdzie twój naszyjnik?!- jej wzrok padł na moją szyje
- bo e... mówiła że w nagłych wypadkach...- urwałam
- i powiadasz że taki nagły wypadek się wydarzył?- spytała
Pokiwalam glową i spojrzałam z zakłopotanie na Zan`a.
- jaki był ten nagły wypadek?- wypytywała mama
- Zan się połamał- powiedziałam zgodnie z prawdą
- połamał?! I ty do tego marnujesz naszyjnik?!- spytała oburzona
Pokiwałam gola i odbiegłam. Swojej Eluni, Kiaruni czy choćby Cherry pozwala na wszystko.
- sorry- powiedział zawstydzony Zan
- EE tam.. czego się nie robi dla miłości... Naczy... Tzn... przyjaźni- zarumieniłam się
Tak. Zakochałam się... teraz byłam tego pewna.
(Zan? Sorry za błędy pisane z Taba)
- skup się i patrz prosto na niego- nazakałam wskazując naszyjnik
- yhy- mruknął
Widać było że nie jest taki zachwycony tym. Spojrzałam na niego błagalnie. Spojrzał ale po chwili oderwał i przeniósł go na mnie. Potrząsnełam naszyjnikiem. Niechętnie przeniósł wzrok znów na niego.
- patrz na niego i powoli zamykają oczy- poradziłam
Po chwili wokól nas zawirowało. Pokazały się kolorowe ptaki. Potem wszystko ustało. Przede mną stał zdziwiony ale zdrowy Zan. Usmiechnęliśmy się do siebie i w milczeniu ruszyliśmy przed siebie. Na drodze napotkaliśmy moją mamę Amber.
- kochanie! Gdzie twój naszyjnik?!- jej wzrok padł na moją szyje
- bo e... mówiła że w nagłych wypadkach...- urwałam
- i powiadasz że taki nagły wypadek się wydarzył?- spytała
Pokiwalam glową i spojrzałam z zakłopotanie na Zan`a.
- jaki był ten nagły wypadek?- wypytywała mama
- Zan się połamał- powiedziałam zgodnie z prawdą
- połamał?! I ty do tego marnujesz naszyjnik?!- spytała oburzona
Pokiwałam gola i odbiegłam. Swojej Eluni, Kiaruni czy choćby Cherry pozwala na wszystko.
- sorry- powiedział zawstydzony Zan
- EE tam.. czego się nie robi dla miłości... Naczy... Tzn... przyjaźni- zarumieniłam się
Tak. Zakochałam się... teraz byłam tego pewna.
(Zan? Sorry za błędy pisane z Taba)
od Zan`a cd Lyris
Pogoda nagle rozpogodziła się. Na niebie wzeszło słońce i pojawiła się nawet tęcza.
- Zan ? - spytała się Lyris próbując dostrzec mnie wśród zniszczeń wywołanych przez pogodę
Otworzyłem oczy. Chyba nieumyślnie je zamknąłem. Moje ciało przygwoździł zniszczony pień drzewa. No pięknie. Chyba sobie coś złamałem !
- Lyris ? - jęknąłem
Ał.. To na prawdę boli...
- O matko, Zan ! - samica szybko do mnie podbiegłą - Co się stało ?!
- Em... Jak widać leżę pod drzewem - mimo bólu wysiliłem się na uśmiech
- Poczekaj, zaraz pomogę ci się wydostać
Jak ona ma zamiar mi pomóc ? To ciężki, kilkuset kilogramowy pień ! Najgorsze jest to, że przez ból w klatce piersiowej i skrępowane ruchy nie mogę użyć mocy .
Nagle drzewo rozsypało się niczym popiół. O.O
- Dzięki - powiedziałem
Ałłł!!! Wciąż nie mogę się ruszać ! No cudownie. Poważnie mam coś nie tak z klatką piersiową i lewą nogą.
- A tak, w ogóle - zacząłem - To czemu pogoda tak nagle się zmieniła. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby po burzy(a w zasadzie zjawisku pogodowym o sile tajfunu) tak szybko pojawił się krajobraz ze słońcem i kolorową tęczą w tle
- Mój żywioł to Natura.
- Ahh... To wszystko wyjaśnia
Spróbowałem wstać, ale coś mi nie wyszło i zamiast tego upadłem i wylądowałem pyskiem w błocie.
< Lyris ? >
- Zan ? - spytała się Lyris próbując dostrzec mnie wśród zniszczeń wywołanych przez pogodę
Otworzyłem oczy. Chyba nieumyślnie je zamknąłem. Moje ciało przygwoździł zniszczony pień drzewa. No pięknie. Chyba sobie coś złamałem !
- Lyris ? - jęknąłem
Ał.. To na prawdę boli...
- O matko, Zan ! - samica szybko do mnie podbiegłą - Co się stało ?!
- Em... Jak widać leżę pod drzewem - mimo bólu wysiliłem się na uśmiech
- Poczekaj, zaraz pomogę ci się wydostać
Jak ona ma zamiar mi pomóc ? To ciężki, kilkuset kilogramowy pień ! Najgorsze jest to, że przez ból w klatce piersiowej i skrępowane ruchy nie mogę użyć mocy .
Nagle drzewo rozsypało się niczym popiół. O.O
- Dzięki - powiedziałem
Ałłł!!! Wciąż nie mogę się ruszać ! No cudownie. Poważnie mam coś nie tak z klatką piersiową i lewą nogą.
- A tak, w ogóle - zacząłem - To czemu pogoda tak nagle się zmieniła. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby po burzy(a w zasadzie zjawisku pogodowym o sile tajfunu) tak szybko pojawił się krajobraz ze słońcem i kolorową tęczą w tle
- Mój żywioł to Natura.
- Ahh... To wszystko wyjaśnia
Spróbowałem wstać, ale coś mi nie wyszło i zamiast tego upadłem i wylądowałem pyskiem w błocie.
< Lyris ? >
od Zan`a cd Kiary
Tak szczerze mówiąc to pierwszy raz będę u kogoś nocować. Tak no wiecie... W czyjejś jaskini i w ogóle. Trochę się krępuję, chociaż i tak wiem, że przez to pewnie wyglądam jak idiota.
- Wyluzuj, Zan - powiedziała Kiara
- Jestem wyluzowany - zaprzeczyłem
- Naprawdę ?? Bo coś nie widać...
Kiara popchnęła mnie i razem przeturlaliśmy się przez całą jaskinię. Spojrzałem się na nią poważnym wzrokiem i po chwili mimowolnie wybuchłem śmiechem.
- Teraz jesteś wyluzowany ! - powiedziała wciąż uśmiechnięta
Wstałem i otrzepałem się z kurzu.
Dobra. Może faktycznie trochę przesadzam ? Nagle niedaleko jaskini w drzewo uderzył piorun. Brr.... Jak ja nienawidzę burzy !
< Kiara ? Sorry, że krótko ;/ >
- Wyluzuj, Zan - powiedziała Kiara
- Jestem wyluzowany - zaprzeczyłem
- Naprawdę ?? Bo coś nie widać...
Kiara popchnęła mnie i razem przeturlaliśmy się przez całą jaskinię. Spojrzałem się na nią poważnym wzrokiem i po chwili mimowolnie wybuchłem śmiechem.
- Teraz jesteś wyluzowany ! - powiedziała wciąż uśmiechnięta
Wstałem i otrzepałem się z kurzu.
Dobra. Może faktycznie trochę przesadzam ? Nagle niedaleko jaskini w drzewo uderzył piorun. Brr.... Jak ja nienawidzę burzy !
< Kiara ? Sorry, że krótko ;/ >
od Brad'a CD Crazy
Popatrzyłem na ukochaną.
- Moja wariatka. - powiedziałem.
Przytuliła się do mnie.
- Dobra ja wskoczę ochłodzę się i pójdziemy gdzie indziej. - rzekłem.
Zachichotała. Po chwili wskoczyłem do wody. Posiedziałem tak z 5 minut. Wyszedłem z wody.
- Dobra gdzie idziemy? - zapytałem.
Spojrzała na mnie.
- Hm...
<Crazy Love? xD>
- Moja wariatka. - powiedziałem.
Przytuliła się do mnie.
- Dobra ja wskoczę ochłodzę się i pójdziemy gdzie indziej. - rzekłem.
Zachichotała. Po chwili wskoczyłem do wody. Posiedziałem tak z 5 minut. Wyszedłem z wody.
- Dobra gdzie idziemy? - zapytałem.
Spojrzała na mnie.
- Hm...
<Crazy Love? xD>
Od Kiary CD Zan'a
Zan popchnął nas do wody(xD)Nie miałam mu to za złe
-Heh ehe -zaczęłam się śmiać
-Nie jesteś zła?-spytał mile zaskoczony ale i zdziwiony
-Nie no co ty po za tym czemu niby miałam by się fochać?-spytałam z uśmiechem
-Wrzuciłem cię do wody-zaśmiał się
-Eee tam ja kiedyś wrzuciłam siostrę w wulkanu-zaśmiałam się
-Co?-spytał z zszokowany
-Żart głuptasie-zaśmiałam się.Wtedy Zan znowu wrzucił mnie żartobliwie do wody.Gdy wynurzyłam się z niej krzyknęłam
-Osz ty!Dorwę cie-powiedziałam żartobliwym tonem
-Najpierw musisz mnie złapać!-krzyknął ruszając w dal a ja zanim.Piękny słoneczny dzień piękna pogoda i gonitwa z Zanem było po prostu CUDOWNIE.czułam jak wiatr przedziera się przez moje cieniutkie futerko.Chciałam by ta chwila trwała wiecznie,po prostu się nią delektowałam razem z Zanem.Gdy już zabawa dobiegła końca pobiegliśmy usiąść pod drzewem w cieniu bo słońce zaczęło tak palić jak nigdy dotąd a to w końcu tylko jesień.Po chwili zgłodniałam a że bardzo dobrze a wręcz FANTASTYCZNIE czułam się w obecności Zan'a więc postanowiliśmy pójść na wspólne polowanie.Złapaliśmy dużą sarnę.Zaproponowałam byśmy ją zjedli w mojej jaskini.Zan zgodził się.Razem poszliśmy do mojej jaskini .Przy wejściu do jaskini Zan powiedział
-Wow!Ale ona jest wielka!-powiedział zachwycony
-Heh nie jest taka duża chodź należę do rodziny alf-powiedziałam z uśmiechem
-Alf?-spytał zaskoczony
-No jestem młodą samicom alfa-uśmiechnęłam sie
-Gratki-powiedział zachwycony.Po chwili usiedliśmy na środku jaskini i zaczęliśmy jeść ze smakiem nasza sarnę lecz po chwili zaczęłam nucić pod nosem to była jakaś melodia Zan zauważył to a raczej usłyszał..........
-Może zaśpiewasz mi coś?-spytał
-Ja?
-No a ja?-zaśmaił sie
-Heh-uśmiechnęłam się
-No dalej-powiedział zachęcająco
-Skoro nalegasz -powiedziałam z uśmiechem.Po chwili zaczęłam śpiewać jakąś piosenkę która przyszła mi do głowy
-Wow ślicznie!
-Heh dzięki-powiedziałam zawstydzona.Przez resztę wieczory rozmawialiśmy albo żartowaliśmy sobie i dokańczaliśmy naszą sarnę.Niestety z czasem zrobiło się szybko i Zan musiał już iść
-Musze lecieć-powiedział posmutniały
-A szkoda..
-Tak,niestety
-To pa-próbowałam się uśmiechnąć ale niestety coś mi to nie wyszło.Zan miał już wyjść kiedy nagle rozpętała się straszna buża
-O nie!-powiedział pzrsetraszony
-Co się stało?-spytałam troskliwie
-Moja jaskinia jest bardzo dalego-słysząć to miałam ochote skakać z radości od razu do głowy przyszedł mi pomysł
-To może zostaniesz u mnie na noc plose-zrobiłam słotkie oczka szczeniaczka
-Nie chce robić kłopotu
-Nie zrobisz!
-A twoi rodzice?
-Eee ich to zabardzo nie obchodzi plose-uśmiechnełam sie
-No dobra-zaśmaił sie byłam taka chepi chyab czuje coś do niego....
(Zan d:)
-Heh ehe -zaczęłam się śmiać
-Nie jesteś zła?-spytał mile zaskoczony ale i zdziwiony
-Nie no co ty po za tym czemu niby miałam by się fochać?-spytałam z uśmiechem
-Wrzuciłem cię do wody-zaśmiał się
-Eee tam ja kiedyś wrzuciłam siostrę w wulkanu-zaśmiałam się
-Co?-spytał z zszokowany
-Żart głuptasie-zaśmiałam się.Wtedy Zan znowu wrzucił mnie żartobliwie do wody.Gdy wynurzyłam się z niej krzyknęłam
-Osz ty!Dorwę cie-powiedziałam żartobliwym tonem
-Najpierw musisz mnie złapać!-krzyknął ruszając w dal a ja zanim.Piękny słoneczny dzień piękna pogoda i gonitwa z Zanem było po prostu CUDOWNIE.czułam jak wiatr przedziera się przez moje cieniutkie futerko.Chciałam by ta chwila trwała wiecznie,po prostu się nią delektowałam razem z Zanem.Gdy już zabawa dobiegła końca pobiegliśmy usiąść pod drzewem w cieniu bo słońce zaczęło tak palić jak nigdy dotąd a to w końcu tylko jesień.Po chwili zgłodniałam a że bardzo dobrze a wręcz FANTASTYCZNIE czułam się w obecności Zan'a więc postanowiliśmy pójść na wspólne polowanie.Złapaliśmy dużą sarnę.Zaproponowałam byśmy ją zjedli w mojej jaskini.Zan zgodził się.Razem poszliśmy do mojej jaskini .Przy wejściu do jaskini Zan powiedział
-Wow!Ale ona jest wielka!-powiedział zachwycony
-Heh nie jest taka duża chodź należę do rodziny alf-powiedziałam z uśmiechem
-Alf?-spytał zaskoczony
-No jestem młodą samicom alfa-uśmiechnęłam sie
-Gratki-powiedział zachwycony.Po chwili usiedliśmy na środku jaskini i zaczęliśmy jeść ze smakiem nasza sarnę lecz po chwili zaczęłam nucić pod nosem to była jakaś melodia Zan zauważył to a raczej usłyszał..........
-Może zaśpiewasz mi coś?-spytał
-Ja?
-No a ja?-zaśmaił sie
-Heh-uśmiechnęłam się
-No dalej-powiedział zachęcająco
-Skoro nalegasz -powiedziałam z uśmiechem.Po chwili zaczęłam śpiewać jakąś piosenkę która przyszła mi do głowy
-Wow ślicznie!
-Heh dzięki-powiedziałam zawstydzona.Przez resztę wieczory rozmawialiśmy albo żartowaliśmy sobie i dokańczaliśmy naszą sarnę.Niestety z czasem zrobiło się szybko i Zan musiał już iść
-Musze lecieć-powiedział posmutniały
-A szkoda..
-Tak,niestety
-To pa-próbowałam się uśmiechnąć ale niestety coś mi to nie wyszło.Zan miał już wyjść kiedy nagle rozpętała się straszna buża
-O nie!-powiedział pzrsetraszony
-Co się stało?-spytałam troskliwie
-Moja jaskinia jest bardzo dalego-słysząć to miałam ochote skakać z radości od razu do głowy przyszedł mi pomysł
-To może zostaniesz u mnie na noc plose-zrobiłam słotkie oczka szczeniaczka
-Nie chce robić kłopotu
-Nie zrobisz!
-A twoi rodzice?
-Eee ich to zabardzo nie obchodzi plose-uśmiechnełam sie
-No dobra-zaśmaił sie byłam taka chepi chyab czuje coś do niego....
(Zan d:)
od Rinari
Wylegiwałam się na słońcu w nadrzecznym raju. Niedaleko mnie leżały inne wilki. Część z nich rozmawiała. Nagle jakaś wadera z grupki wstała i skierowała się w moją stronę.
-Cześć. Jak masz na imię? -zapytała. Spojrzałam na nią i zignorowałam ją.
<Jakaś wadera?>
-Cześć. Jak masz na imię? -zapytała. Spojrzałam na nią i zignorowałam ją.
<Jakaś wadera?>
od Lyris CD Zan'a
- nie wiem...- zamyśliłam się wpatrzona w niego.
Byłam przy nim taka radosna... Ech...
- no chodź- zachęcił
- dobra. Nad jezioro?-spytała
Pokiwał głową. Ruszyliśmy. Szliśmy w milczeniu. Jego obecnośc dawała mi powód do radości ale i lekko krępowała mnie. Weszliśmy na plaże jeziorka. Mała ale przytulna. Słońce przygrzewało. nic tylko się wykąpać i... powylegiwac na piachu. Dotknęłam ciepłego piasku. Rozmarzyłam się. Po chwili jednak ocknęłam się i weszłam za Zan'em do wody. Podskoczyłam.
- zimna!-jeknęłam
- nie marudź tylko wchodź- zaśmiał sie i wepchnął mnie do wody
Spadłam po pysk do wody. Przez chwile nie mogłam się ruszyć... Było zimno. Bryy. Potem jednak weszłam głębiej.
- to co? Wyścigi w pływaniu?-spytał
Pokiwałam głową. Wystartowaliśmy. Zan był naprawde świetny i wygrał. Ja zziajana dopłynęłam na drugi brzeg dopiero po nim.
- Niezły jesteś- usmiechnęłam sie wychodząc na ląd
Drugi brzeg cały porośnięty był lasem. Tylko w mijescu wyjścia z wody była mała "zatoczka" łąki. Połozyłam się wśród kwiatów. Zan poszedł na polowanie. Po chwili przyniósł zająca.
- zjedz se- uśmiechnął sie
- nie... nie jestem głodna- mruknęłam
- jedz- uparł się
Zaczęłam jeść. Jedliśmy oboje jednego małego zajaca ale i tak byliśmy pełni.
- teraz co?-spytała
- nie wiem... Moze... Polezymy chwile a potem wrócimy?-spytał
Pokiwałam głową. Nagle na moją głowe spadła kropla deszczu. Rozejrzałam się niespokojnie po niebie. W ułamku sekundy zrobiło się ciemno. Przeszeł mnie drzeszcz. Najpierw zaczął padac deszcza potem... rozpętało się piekło... Pioruny waliły zkażdej strony. Uciekaliśmy z Zan'em przez las. Przeskakiwaliśmy kłody. Byliśmy cali mokrzy. Nagle poślizgnęłam sie. Nie mogła wstać. Noga bolała mnie niemiłosiernie.
- uciekaj- wystękałam do Zan'a
- nie!- wrzasnął by przekrzyczeć bębniące krople i huk grzmotów.
Nagle w drzewo obok nad walnął piorun. Rozpadło się. Ja siedziałm pod innym w które lada chwila piorun mógł walnąć. Skupiłam myśli. Zebrałam...Wokół mnie zapanowała cisza. Tzn. tak w moim umyśle. Podgatunkiem Natury jest pogoda... A pogoda to burza.
- "niech zapanuje słońce i burza ustanie"- powtarzałam w myślach
Zan coś krzyczał ale to było teraz poza moim zasięgiem... Nagle wszystko ustało. Automatycznie deszcz przestał padac a pioruny uciszyły się. Na niebie powstała tęcza a słońce zagrzało.
(Zan? :3)
Byłam przy nim taka radosna... Ech...
- no chodź- zachęcił
- dobra. Nad jezioro?-spytała
Pokiwał głową. Ruszyliśmy. Szliśmy w milczeniu. Jego obecnośc dawała mi powód do radości ale i lekko krępowała mnie. Weszliśmy na plaże jeziorka. Mała ale przytulna. Słońce przygrzewało. nic tylko się wykąpać i... powylegiwac na piachu. Dotknęłam ciepłego piasku. Rozmarzyłam się. Po chwili jednak ocknęłam się i weszłam za Zan'em do wody. Podskoczyłam.
- zimna!-jeknęłam
- nie marudź tylko wchodź- zaśmiał sie i wepchnął mnie do wody
Spadłam po pysk do wody. Przez chwile nie mogłam się ruszyć... Było zimno. Bryy. Potem jednak weszłam głębiej.
- to co? Wyścigi w pływaniu?-spytał
Pokiwałam głową. Wystartowaliśmy. Zan był naprawde świetny i wygrał. Ja zziajana dopłynęłam na drugi brzeg dopiero po nim.
- Niezły jesteś- usmiechnęłam sie wychodząc na ląd
Drugi brzeg cały porośnięty był lasem. Tylko w mijescu wyjścia z wody była mała "zatoczka" łąki. Połozyłam się wśród kwiatów. Zan poszedł na polowanie. Po chwili przyniósł zająca.
- zjedz se- uśmiechnął sie
- nie... nie jestem głodna- mruknęłam
- jedz- uparł się
Zaczęłam jeść. Jedliśmy oboje jednego małego zajaca ale i tak byliśmy pełni.
- teraz co?-spytała
- nie wiem... Moze... Polezymy chwile a potem wrócimy?-spytał
Pokiwałam głową. Nagle na moją głowe spadła kropla deszczu. Rozejrzałam się niespokojnie po niebie. W ułamku sekundy zrobiło się ciemno. Przeszeł mnie drzeszcz. Najpierw zaczął padac deszcza potem... rozpętało się piekło... Pioruny waliły zkażdej strony. Uciekaliśmy z Zan'em przez las. Przeskakiwaliśmy kłody. Byliśmy cali mokrzy. Nagle poślizgnęłam sie. Nie mogła wstać. Noga bolała mnie niemiłosiernie.
- uciekaj- wystękałam do Zan'a
- nie!- wrzasnął by przekrzyczeć bębniące krople i huk grzmotów.
Nagle w drzewo obok nad walnął piorun. Rozpadło się. Ja siedziałm pod innym w które lada chwila piorun mógł walnąć. Skupiłam myśli. Zebrałam...Wokół mnie zapanowała cisza. Tzn. tak w moim umyśle. Podgatunkiem Natury jest pogoda... A pogoda to burza.
- "niech zapanuje słońce i burza ustanie"- powtarzałam w myślach
Zan coś krzyczał ale to było teraz poza moim zasięgiem... Nagle wszystko ustało. Automatycznie deszcz przestał padac a pioruny uciszyły się. Na niebie powstała tęcza a słońce zagrzało.
(Zan? :3)
środa, 9 kwietnia 2014
od Zan`a Cd Lyris
Piękna pogoda, słonko świeci... W ogóle miła atmosfera. Nic tylko pójść nad wodę i poopalać się na słońcu.Właśnie wracałem znad jeziora. Nagle w oddali zauważyłem postać wilka. To chyba... Lyris ? Tak, to na pewno ona. Wszędzie rozpoznam to kremowe futro.
- Cześć - przywitała się nieśmiało
- O Lyris..... Hej
- chciałam się spytać ee... jaki teren ci się najbardziej podobał?
- Wszystkie tereny są tutaj piękne
Tak powiedziałem, ale mimo wszystko najbardziej podobało mi się jezioro. Chociaż to może dlatego, że uwielbiam pływać.
- Wiem... - przytaknęła - To jak tam ? Woda dziś ciepła ?
Wzrok samicy przeniósł się na moje ociekające wodą futro. Coś tak myślę, że i bez mojej odpowiedzi doskonale domyśliła się gdzie najbardziej lubię spędzać czas.
- Oczywiście ! Też chcesz spróbować ?
< Lyris ? >
- Cześć - przywitała się nieśmiało
- O Lyris..... Hej
- chciałam się spytać ee... jaki teren ci się najbardziej podobał?
- Wszystkie tereny są tutaj piękne
Tak powiedziałem, ale mimo wszystko najbardziej podobało mi się jezioro. Chociaż to może dlatego, że uwielbiam pływać.
- Wiem... - przytaknęła - To jak tam ? Woda dziś ciepła ?
Wzrok samicy przeniósł się na moje ociekające wodą futro. Coś tak myślę, że i bez mojej odpowiedzi doskonale domyśliła się gdzie najbardziej lubię spędzać czas.
- Oczywiście ! Też chcesz spróbować ?
< Lyris ? >
od Zan`a Cd Kiary
Zaczęliśmy ścigać się do jeziora. Kiara wyprzedziła mnie i zniknęła za drzewami.
- Szybka - powiedziałem do siebie podczas biegu
Oczywiście musiałby nastąpić jakiś kataklizm gdybym się nie wygłupił ! Krótko mówiąc. Nie wyrobiłem na zakręcie i z zawrotną prędkością wpadłem na Kiarę czekającą na mnie tuż przy jeziorze. Oboje wylądowaliśmy w wodzie.
- Przepraszam ! - krzyknąłem gdy tylko się wynurzyłem
Chyba tylko ja umiem wepchnąć waderę do jeziora przy pierwszym spotkaniu. Odgarnąłem opadającą mi na twarz grzywkę i spojrzałem się na Kiarę.
< Kiara ? >
- Szybka - powiedziałem do siebie podczas biegu
Oczywiście musiałby nastąpić jakiś kataklizm gdybym się nie wygłupił ! Krótko mówiąc. Nie wyrobiłem na zakręcie i z zawrotną prędkością wpadłem na Kiarę czekającą na mnie tuż przy jeziorze. Oboje wylądowaliśmy w wodzie.
- Przepraszam ! - krzyknąłem gdy tylko się wynurzyłem
Chyba tylko ja umiem wepchnąć waderę do jeziora przy pierwszym spotkaniu. Odgarnąłem opadającą mi na twarz grzywkę i spojrzałem się na Kiarę.
< Kiara ? >
od Loony'ego CD Selene
Uśmiechnąłem się pod nosem i spuściłem wzrok. Pysk Seli zalał rumieniec o barwie wiśniowej, ja też się odrobinę zaczerwieniłem. Otrząsnąłem się i pewnie wyprostowałem. Stanąłem na przeciwko samicy, dzieliło nas najwyżej kilka minimetrów.
- Tak, pewna zjawiskowa i nie typowa wadera. - odpowiedziałem szczerząc się cwaniacko.
- Ou... Eh... To dobrze... A mianowicie? - zapytała smętnie, do oczu napłynęły jej łzy.
- Ma najlepsza przyjaciółka, różowa anielska piękność. - odrzekłem i namiętnie pocałowałem kompankę
Selene stała osłupiała oraz oszołomiona, oczy i pyszczek miała szeroko z niedowierzaniem, lecz zarazem i wielką radością.
- N-naprawdę?! - wykrzyknęła z nadzieją. - Mnie?!
- Yhym, tylko i wyłącznie. - skinąłem głową przytulając towarzyszkę z szerokim uśmiechem.
- Ja ciebie także, nie wiedziałam, iż ty też. - szepnęła mi na ucho.
Odsunąłem się nieco do tyłu. Uklęknąłem i wyciągnąłem zza grzbietu piękny, szczerozłoty naszyjnik. Podniosłem spojrzenie na rozczuloną wilczyce.
- Czy ofiarujesz mi ten zaszczyt i zostaniesz mą partnerką? - spytałem nie pewnie.
<Selene?>
- Tak, pewna zjawiskowa i nie typowa wadera. - odpowiedziałem szczerząc się cwaniacko.
- Ou... Eh... To dobrze... A mianowicie? - zapytała smętnie, do oczu napłynęły jej łzy.
- Ma najlepsza przyjaciółka, różowa anielska piękność. - odrzekłem i namiętnie pocałowałem kompankę
Selene stała osłupiała oraz oszołomiona, oczy i pyszczek miała szeroko z niedowierzaniem, lecz zarazem i wielką radością.
- N-naprawdę?! - wykrzyknęła z nadzieją. - Mnie?!
- Yhym, tylko i wyłącznie. - skinąłem głową przytulając towarzyszkę z szerokim uśmiechem.
- Ja ciebie także, nie wiedziałam, iż ty też. - szepnęła mi na ucho.
Odsunąłem się nieco do tyłu. Uklęknąłem i wyciągnąłem zza grzbietu piękny, szczerozłoty naszyjnik. Podniosłem spojrzenie na rozczuloną wilczyce.
- Czy ofiarujesz mi ten zaszczyt i zostaniesz mą partnerką? - spytałem nie pewnie.
<Selene?>
od Crazy Cd Brad'a
- bo bynajmniej nie ich- wskazałam wyjście z jaskini
Roześmielismy się.
- idziemy nad jezioro? Dawno sie nie pluskałam- westchnęłam
- tak wczoraj to tak daaawno- udawał zmartwionego Brad
- jestes słodki ale chodźmy juz- pocałowałam go i pociągnęłam za łape
Wbieglismy do wody która rozpryskała sie na wszytskie strony. Ja potknęłam sie o cos i runęłam pod wode. Gdy się wynurzyłam dojrzałam że to cos to wilk... Rin.
- czego tu chcesz? Spiep*** z mojego życia- warknęłam
- spokojnie kochanie- odsunął mnie na bok Brad i wkroczył do akcji: - jakby coś się stało Crazy nie żyłabyś
- Brad! poradze se sama! Spiep*** słyszałaś- powaliła Rin
Uciekła a ja z usmiechem spojrzałam na Brad'a.
(Brad?)
Roześmielismy się.
- idziemy nad jezioro? Dawno sie nie pluskałam- westchnęłam
- tak wczoraj to tak daaawno- udawał zmartwionego Brad
- jestes słodki ale chodźmy juz- pocałowałam go i pociągnęłam za łape
Wbieglismy do wody która rozpryskała sie na wszytskie strony. Ja potknęłam sie o cos i runęłam pod wode. Gdy się wynurzyłam dojrzałam że to cos to wilk... Rin.
- czego tu chcesz? Spiep*** z mojego życia- warknęłam
- spokojnie kochanie- odsunął mnie na bok Brad i wkroczył do akcji: - jakby coś się stało Crazy nie żyłabyś
- Brad! poradze se sama! Spiep*** słyszałaś- powaliła Rin
Uciekła a ja z usmiechem spojrzałam na Brad'a.
(Brad?)
od Brad'a CD Crazy Love
Nagle do jaskini wpełzły potwory. Nie wiem jakim sposobem... W dniu ich nie powinno być ale jednak są. Nie mogłem w to uwierzyć. Stanąłem przed ukochaną.
- Brad...-zaczęła.
- Nic nie mów. - ssyknąłem.
Popatrzyła na mnie.
*15 minut później*
Atakowałem demony aż w końcu wyszły z naszego domu. Odwróciłem się ku ukochanej. Pzytuliłem się do niej.
- Już wszystko ok? - zapytałem.
- Tak. - odparła.
Wtuliła się mocno w moje futro. Nie było takie gęste ale jednak było.
- Jesteś moja. - wyszeptałem jej do ucha.
<Crazy Love?>
- Brad...-zaczęła.
- Nic nie mów. - ssyknąłem.
Popatrzyła na mnie.
*15 minut później*
Atakowałem demony aż w końcu wyszły z naszego domu. Odwróciłem się ku ukochanej. Pzytuliłem się do niej.
- Już wszystko ok? - zapytałem.
- Tak. - odparła.
Wtuliła się mocno w moje futro. Nie było takie gęste ale jednak było.
- Jesteś moja. - wyszeptałem jej do ucha.
<Crazy Love?>
od Chakany CD Loony'ego
- Nie ... Ale ja pytałam tatę czy coś pokaże ...
- Aha ... - podeszliśmy znowu do mojego taty
- Chaki możesz na chwilę ? - powiedział mój ojciec
- Tak , tak - poszłam do niego
Loony został , bo chcieliśmy pogadać w cztery oczy .
- Chaki ja bym chciał , żebyś została tu u mnie a nie w watasze ... - powiedział
- Tato ... ale ja ... - spuściłam łeb
- Wiem , że to dla ciebie trudna decyzja , ale przemyśl to sobie .
- Dobrze tato , zostanę i tak tam mnie nie lubią ...
- A ten Loony ? - rozzłościł się - Przyniosłaś mitu wroga ?! Zaraz każe go zabić !
- Tato Nie !
- Czemu ?!
- Bo nie wiem czy on mnie lubi czy nie ...
Przyszliśmy spowrotem do Loony'ego .
- Loony ja chyba odchodzę z watahy ... - powiedziałam smutna
<Loony ?>
- Aha ... - podeszliśmy znowu do mojego taty
- Chaki możesz na chwilę ? - powiedział mój ojciec
- Tak , tak - poszłam do niego
Loony został , bo chcieliśmy pogadać w cztery oczy .
- Chaki ja bym chciał , żebyś została tu u mnie a nie w watasze ... - powiedział
- Tato ... ale ja ... - spuściłam łeb
- Wiem , że to dla ciebie trudna decyzja , ale przemyśl to sobie .
- Dobrze tato , zostanę i tak tam mnie nie lubią ...
- A ten Loony ? - rozzłościł się - Przyniosłaś mitu wroga ?! Zaraz każe go zabić !
- Tato Nie !
- Czemu ?!
- Bo nie wiem czy on mnie lubi czy nie ...
Przyszliśmy spowrotem do Loony'ego .
- Loony ja chyba odchodzę z watahy ... - powiedziałam smutna
<Loony ?>
od Crazy Love Cd Brad'a
- czemu tam poszedłeś?-spytałam dygocząc
- bo e...-urwał
- martwiłam się- wyznałam
- ee... sorry- powiedział i nakrył mnie kocem
Ja zrobiłam z kocu namiot. usiedliśmy sobie w tym ciepłym, bezpiecznym azylu i usnęliśmy.
*Rano*
Długo wylegiwaliśmy się w jaskini. Przewracając się z boku na bok gadaliśmy o lesie. Zastanawialiśmy się czy to był sen... Potem poszliśmy na polowanie. Dzień zapowaidał się zwyczanie. Nagle jednak....
(Brad?)
- bo e...-urwał
- martwiłam się- wyznałam
- ee... sorry- powiedział i nakrył mnie kocem
Ja zrobiłam z kocu namiot. usiedliśmy sobie w tym ciepłym, bezpiecznym azylu i usnęliśmy.
*Rano*
Długo wylegiwaliśmy się w jaskini. Przewracając się z boku na bok gadaliśmy o lesie. Zastanawialiśmy się czy to był sen... Potem poszliśmy na polowanie. Dzień zapowaidał się zwyczanie. Nagle jednak....
(Brad?)
od Brad'a CD Crazy Love
Chodziłem cały czas po tym lesie. Słyszałem różne odgłosy... Zguba...Śmierć. Nic szczególnego. Nagle usłyszałem głos Crazy :
-Brad!
Tylko to zdołałem usłyszeć. Wiedziałem. Trzeba było zostać w domu. Nigdzie by się nie ruszała. Te głupie potwory jeszcze jej coś zrobią. Pobiegłem do krzaków gdzie zobaczyłem te potwory. Chciały jej coś zrobić. Skoczyłem na nie...
*10 minut później.*
Potwory uciekły. Ja podszedłem do Crazy. Wziąłem ją na plecy. Wróciłem z nią do domu. Położyłem na posłaniu i ułożyłem się obok niej. Leżała na mnie, pocałowałem ją i delikatnie objąłem. Otworzyła oczy.
- Brad... - wyszeptała.
- Ci...Jestem tu już wszystko dobrze. - rzekłem.
<Crazy Love?>
-Brad!
Tylko to zdołałem usłyszeć. Wiedziałem. Trzeba było zostać w domu. Nigdzie by się nie ruszała. Te głupie potwory jeszcze jej coś zrobią. Pobiegłem do krzaków gdzie zobaczyłem te potwory. Chciały jej coś zrobić. Skoczyłem na nie...
*10 minut później.*
Potwory uciekły. Ja podszedłem do Crazy. Wziąłem ją na plecy. Wróciłem z nią do domu. Położyłem na posłaniu i ułożyłem się obok niej. Leżała na mnie, pocałowałem ją i delikatnie objąłem. Otworzyła oczy.
- Brad... - wyszeptała.
- Ci...Jestem tu już wszystko dobrze. - rzekłem.
<Crazy Love?>
od Crazy Cd Brad'a
Wescthnęłam na myśl ze będzie tu więcej takich gryzącyhc istot- basiorów. Mam nadzieje że chociaż te dziewczynka bedzie e... damą. Nie to co ja (xD)... Z mojego ucha zaczęła lecieć krew.
- wielkie dzięki- mruknęłam
- sorry- zlizał ze mnie kropelke krwi
Uśmiechnęłam sie lekko. Brad wymył mi ucho. Połozyłam się na nim głowe nicyzm na poduszce. Było tak miękko. Zasnęłam. Śniły mi się szczeniaki... Czwórka samców rozwalającyh mi chate. Poderwałam się... Obudziłam. Był środek nocy. Byłam cała spocona i czułam sie fatalnie. Brad'a nie było obok mnie. Przeraziłam sie i wstałam na jego poszukiwanie. Obeszła wszytskie tereny. Nigdzie go nie było. Weszłam za tory śmierci. Szłam, szłam aż wesżłam do jakiegos lasu...

Nie był to z pewnościa teren watahy. Szłam delikatnie, cicho stąpając. Maluchy kopały. Bałam sie o nie... Ale Brad był najważniejszy.Z boków słyszałam szkaradne głosy:
"zguuuubaaaaaa"
" śmierć jest bliskoo hahaha"
Bałam się coraz bardziej. Nagle coś wciągnęło mnie do krzaków. Ujrzałam twarz. Był to jakis potwór. Szarpałam się.
- Brad!- wrzasnęłam
(Brad?)
- wielkie dzięki- mruknęłam
- sorry- zlizał ze mnie kropelke krwi
Uśmiechnęłam sie lekko. Brad wymył mi ucho. Połozyłam się na nim głowe nicyzm na poduszce. Było tak miękko. Zasnęłam. Śniły mi się szczeniaki... Czwórka samców rozwalającyh mi chate. Poderwałam się... Obudziłam. Był środek nocy. Byłam cała spocona i czułam sie fatalnie. Brad'a nie było obok mnie. Przeraziłam sie i wstałam na jego poszukiwanie. Obeszła wszytskie tereny. Nigdzie go nie było. Weszłam za tory śmierci. Szłam, szłam aż wesżłam do jakiegos lasu...
Nie był to z pewnościa teren watahy. Szłam delikatnie, cicho stąpając. Maluchy kopały. Bałam sie o nie... Ale Brad był najważniejszy.Z boków słyszałam szkaradne głosy:
"zguuuubaaaaaa"
" śmierć jest bliskoo hahaha"
Bałam się coraz bardziej. Nagle coś wciągnęło mnie do krzaków. Ujrzałam twarz. Był to jakis potwór. Szarpałam się.
- Brad!- wrzasnęłam
(Brad?)
od Brad'a CD Crazy Love
Spojrzałem na ukochaną. Weszliśmy do jaskini. Położyłem się na posłaniu. Obok mnie ułożyła się Crazy Love. Wtuliła się we mnie. Popatrzyliśmy w sufit jaskini. Po czym powiedziałem :
- Będziemy mieli dużo roboty. - powiedziałem.
- Haha ty będziesz miał 4 basiorów do uczenia. - rzekła.
- A ty jedną córkę. - odparłem.
Polizałem ją po pyszczku.
- No ale cóż nie zmienimy tego. - powiedziałem.
- No racja. - odparła.
- Kocham Cię. - wyszeptałem jej do ucha.
Przy czym ugryzłem ją lekko w ucho.
<Crazy Love?XD>
- Będziemy mieli dużo roboty. - powiedziałem.
- Haha ty będziesz miał 4 basiorów do uczenia. - rzekła.
- A ty jedną córkę. - odparłem.
Polizałem ją po pyszczku.
- No ale cóż nie zmienimy tego. - powiedziałem.
- No racja. - odparła.
- Kocham Cię. - wyszeptałem jej do ucha.
Przy czym ugryzłem ją lekko w ucho.
<Crazy Love?XD>
od Crazy Love CD Brad'a
- emm... Ten silny to niech będzie Zeke... a... nie wiem. Może...- urwałam
- najpierw chodźmy zobaczyc ich płeć- powiedział ciągnąc mnie do Red
w jej jaskini byłam stałym gościem...
- ooo! Niebawem wydam karte stałego klienta. W czym pomóc?-spytała ze śmiechem
- chcemy wiedzieć ile będzie szczeniat oraz jakiej płci- powiedział Brad
Red kazała mi się położyć. Zrobił USG.
- to będzie dziewczynka- wskazała jedno z szczeniąt
- Acha- pokwiałam z usmiechem głową
- A pozostała czwórka to samce- uśmiechnęła się
Zbeldłam automatycznie. Piątka w tym cztery samce?
- co?-wystękała
- Piątak dzieci- oświadczyła
- O ja- opadłam bezwładnie na ziemie
- będzie dobrze kochana... Poradzisz se- pocieszyła mnie
Podziękowaliśmy i wyszliśmy z jaskini.
- to jak?-spytał
- ja nazwe trójke: Zeke, Shinigami, Shiro- uśmiechnęłam sie
- i Rossa oraz Rudi- odparł Brad
Przybiliśmy piąteczke ogonem. Sprawa imion była załatwiona.
(Brad?)
- najpierw chodźmy zobaczyc ich płeć- powiedział ciągnąc mnie do Red
w jej jaskini byłam stałym gościem...
- ooo! Niebawem wydam karte stałego klienta. W czym pomóc?-spytała ze śmiechem
- chcemy wiedzieć ile będzie szczeniat oraz jakiej płci- powiedział Brad
Red kazała mi się położyć. Zrobił USG.
- to będzie dziewczynka- wskazała jedno z szczeniąt
- Acha- pokwiałam z usmiechem głową
- A pozostała czwórka to samce- uśmiechnęła się
Zbeldłam automatycznie. Piątka w tym cztery samce?
- co?-wystękała
- Piątak dzieci- oświadczyła
- O ja- opadłam bezwładnie na ziemie
- będzie dobrze kochana... Poradzisz se- pocieszyła mnie
Podziękowaliśmy i wyszliśmy z jaskini.
- to jak?-spytał
- ja nazwe trójke: Zeke, Shinigami, Shiro- uśmiechnęłam sie
- i Rossa oraz Rudi- odparł Brad
Przybiliśmy piąteczke ogonem. Sprawa imion była załatwiona.
(Brad?)
od Brad'a Cd Crazy Love
Spojrzałem na nią. Polizałem ją po pyszczku.
- Zamknij oczka. - powiedziałem słodko.
- No dobra. - odparła.
Zamknęła oczy. Po czym pocałowałem ją w pyszczek.
- Pomyśl o czymś miłym. - rzekłem.
- No już. - odparła.
- Teraz otwórz oczy. - powiedziałem.
Otworzyła je. Spojrzała na mnie.
- A teraz...-zacząłem.
Popatrzyła na mnie pytająco.
- Powiedz mi imiona dla dzieci.
<Crazy Love?>
- Zamknij oczka. - powiedziałem słodko.
- No dobra. - odparła.
Zamknęła oczy. Po czym pocałowałem ją w pyszczek.
- Pomyśl o czymś miłym. - rzekłem.
- No już. - odparła.
- Teraz otwórz oczy. - powiedziałem.
Otworzyła je. Spojrzała na mnie.
- A teraz...-zacząłem.
Popatrzyła na mnie pytająco.
- Powiedz mi imiona dla dzieci.
<Crazy Love?>
od Crazy Cd Brad'a
- Ja też nigdy nie przestane cię kochać. I cie nie puszcze- zaśmiałam się zalotnie
Próbował wstac ale ja na nim stałam.
- połóż się- poowiedział
zeszłam z niego i klapnęłam na posłanie. Czułam coraz większe skurcze.
- mocną kopią?-spytał troskliwie Brad
Pokiwałam głową.
Dotknął mojego brzucha.
- ale siłacz! Wykapany tatuś- uśmiechnął się dumnie
Zaśiałam się.
- a wiesz ile ich będzie?-spytał
Pokręciłam głową. temat dzieci nie był juz takim obciążeniem więc... mozę warto sie dowiedziec ile ich będzie.
(Brad?)
(Brad?)
Szczeniaki Crazy i Brad'a!
Imię Zeke
Przezwiska: Zekuś (nie lubi tego przezwiska, nazywaja go tak rodzice)
Płeć: Basior
Wiek: pare godzin
Cechy: Zeke jest wrednym, złośliwym i bezlitosnym basiorem. Nie lubi kontroli, jest bardzo buntowniczy, stanowczy i agresywny. Nikt go nie przegada bo na wszytsko ma jakąś wredną, dogryzającą i obrażająca kogoś wymówke. Często kłamie i jest niesprawiedliwy. W przeciwieństwie do inncyh wrednych osób lubi towarzystwo.... bo lubi dokuczać innym. Kocha krew, mrok i zło. Jest agresywny... chyba najbardziej z rodzeńśtwa.
Rodzina: Mama: Crazy Love; Tata: Brad; Młodsze rodzeństwo (Tak- Zeke jest najstarszy :3): Shiro, Shinigami, Danel
Historia: Urodził się tu.
Żywioł:Neodkryty ale czuje związek ze śmiercią....
Moce: Nieodkryte...
Właściciel: ala kociara
/Ten po środku/
Imię: Shiro
Przezwiska: Shir, Sheel
Płeć: Basior
Wiek: kilka godzin...
Cechy: Shiro jest bardzo energicznym, rozbrykanym i szalonym basiorem. Czasami mówi się ze to ciamajda bo często potyka się o własne nogi. Jest bardzo śmieszny i ma ogromne poczucie humoru. Nie przeszkadza mu gdy ktoś się z niego smieje.... Bo sam ppotrafi śmiać się z siebie. Nie jest obrażalski i umie wybaczać. Czasami objawia swoją naiwność. Uwielbia imprezować wraz z innymi. Jest towarzyski i po prostu nie da się go nie lubić! Jest bardzo wierny, kochający i... nawet miejscami romantyczny :3
Rodzina: Mama: Crazy; Tata: Brad; Rodzeństwo: Zeke, Shinigami, Danel
Historia: Urodził się tu i chce zostać tu do śmierci!
Żywioł: Nieodkryty
Moce: Nieodkryte
Właściciel: ala kociara
Imię: Shinigami
Przezwiska: Shin, Gami, Gumi
Płeć: Basior
Wiek: pare godzin
Cechy: Shinigami jako "on" jest wrażliwym, małomównym, skrytym, delikatnym, nieśmiałym, płochliwym, uległym i umiejącym współczuć samcem. Jednak jako demon... Gdy on pojawia się Shin zmienia sie demeteralnie. Jest wtedy agresywny, bezlitosny, chamski, wredny. Wszyscy boją się Shin'a nawet wtedy gdy jest sobą bo wiedzą że lada chwila mogą zostać zaatakowani. Shin jednak nauczył się nieco panowac nad wrednym stworzeniem i... stara się zdobyć zaufanie innych. Pomaga im ale oni go odtrącają... Nawet jego rodzice nie darzą go miłością taką jak reszte rodzeństwa... Stara się przywyknąć do życia samotnika bo wie że jest skazany na to do końca.
Rodzina: Mama: Crazy; Tata: Brad; Starsze rodzeństwo (Tak- Shin jest najmłodszy): Zeke, Shiro, Danel
Historia: Urodził się jako najmłodszy z rodzeństwa... Uodził się pare godzin później niż wszyscy... Został opętany zaraz po porodzie. Teraz nie żyje mu sie zbyt dobrze bo wszyscy go nienawidza i boją się go...
Żywioł: Shinigami jest Demonem.
Moce: Nieodkryte
Właściciel: ala kociara
Imię: Danel
Przezwiska: Dan.
Płeć: Wadera
Wiek: kilka godzin
Cechy: Ciekawska,przyjacielska,miła,odważna,waleczna,zabawna,crejzolka,uwielbia gryźć uszy rodzeńśtwa. ;3 Jest także zadziorna i szalona.
Rodzina: Mama - Crazy Love , Tata - Brad, Rodzeństwo - Zeke, Shinigami, Shiro
Historia: Urodziła się tu. Posiada mame,tate i rodzeństwo. Kocha zabawy...
Żywioł: Woda i odrywa
Moce: Panuje nad wodą,oddycha pod wodą, umie stworzyć kule z wody i resztę odkrywa.
Właściciel: wiki i nata
Subskrybuj:
Posty (Atom)