Wbiłem wzrok w ziemię.
- To ja... Muszę iść - powiedziałem szybko - Jeszcze raz BARDZO przepraszam
Zręcznie się wycofałem i pobiegłem do lasu. Jak zwykle zrobiłem coś czego nie powinienem ! Znów wyszedłem na totalnego głupka.
- /Znalazłem cię/ - usłyszałem w głowie
Serce mi stanęło. Niemożliwe. Przecież jestem od nich wystarczająco daleko. Nie powinni mnie znaleźć.
- / Wiem, że tam jesteś Zan/
- / Octawian/
- / Brawo. Widzę, że nie zapomniałeś jak się odpowiada/
Jak mógłbym zapomnieć, skoro do nauczenia mnie tego używałeś piorunów....
A teraz krótkie wytłumaczenie:
Octawian - mag mojej watahy, jak można się domyślić, wynajęli go do odnalezienia mnie. Ma dość irytującą umiejętność rozpoznawania wilków po energii jaką emitują. Na szczęście działa to na jakąś odległość, ale jak widać ta informacja nie wiele mi pomogła. Uczył mnie odpowiadać na umysłowe wołania. Za każdym razem gdy popełniałem błąd raził mnie prądem. Miło prawda ?
- / Cieszę się / - mówił sztucznie - / Lecz jakże wielki żal ściska me serce ! Oh... Czyżbyś zapomniał resztę moich nauk ? Za wykroczenia należy płacić /
- / Ależ nie zapomniałem, drogi Octawianie /
- / W takim razie przyjdź nad jezioro. Swoją drogą mam tu piękną waderę.../
Teraz to już zupełnie straciłem grunt pod nogami. Lyris...
- / Oh, tak, tak... Dobrze myślisz / - powiedział
- / Czego chcesz ?/
Co za bydle z niego ! A ja go miałem za mojego nauczyciela ! Jak mógł wmieszać w to Lyris ! Jak widać wpływ watahy bardzo na niego zadziałał...
- / Wystarczy, że przyjdziesz nad rzekę. To wszystko/
- / Będę za parę minut/
Szybko pobiegłem do wyznaczonego celu. Nie mogę pozwolić żeby coś stało się Lyris przeze mnie ! I tak ma już przeze mnie kłopoty... Jak coś jej się stanie...
Odsłoniłem gałęzie. Przy rzece stał już Octawian z eskortą. Ku mojemu zdziwieniu Lyris tam nie było.
- Oh, zdziwiony ? - spytał Octawian
- Kłamałeś...
- Zapomniałeś, że potrafię wyczytać myśli pod wpływem silnych emocji ?
To koniec. On jest ode mnie silniejszy. Nie mam przeciwko niemu żadnych szans. Ale... Lyris przynajmniej jest bezpieczna.
Ostatnie co pamiętam to łańcuchy pętające moje łapy. Potem zapadła już tylko ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz