czwartek, 10 kwietnia 2014

od Lyris CD Zan'a

- nie wiem...- zamyśliłam się wpatrzona w niego.
Byłam przy nim taka radosna... Ech...
- no chodź- zachęcił
- dobra. Nad jezioro?-spytała
Pokiwał głową. Ruszyliśmy. Szliśmy w milczeniu. Jego obecnośc dawała mi powód do radości ale i lekko krępowała mnie. Weszliśmy na plaże jeziorka. Mała ale przytulna. Słońce przygrzewało. nic tylko się wykąpać i... powylegiwac na piachu. Dotknęłam ciepłego piasku. Rozmarzyłam się. Po chwili jednak ocknęłam się i weszłam za Zan'em do wody. Podskoczyłam.
- zimna!-jeknęłam
- nie marudź tylko wchodź- zaśmiał sie i wepchnął mnie do wody
Spadłam po pysk do wody. Przez chwile nie mogłam się ruszyć... Było zimno. Bryy. Potem jednak weszłam głębiej.
- to co? Wyścigi w pływaniu?-spytał
Pokiwałam głową. Wystartowaliśmy. Zan był naprawde świetny i wygrał. Ja zziajana dopłynęłam na drugi brzeg dopiero po nim.
- Niezły jesteś- usmiechnęłam sie wychodząc na ląd
Drugi brzeg cały porośnięty był lasem. Tylko w mijescu wyjścia z wody była mała "zatoczka" łąki. Połozyłam się wśród kwiatów. Zan poszedł na polowanie. Po chwili przyniósł zająca.
- zjedz se- uśmiechnął sie
- nie... nie jestem głodna- mruknęłam
- jedz- uparł się
Zaczęłam jeść. Jedliśmy oboje jednego małego zajaca ale i tak byliśmy pełni.
- teraz co?-spytała
- nie wiem... Moze... Polezymy chwile a potem wrócimy?-spytał
Pokiwałam głową. Nagle na moją głowe spadła kropla deszczu. Rozejrzałam się niespokojnie po niebie. W ułamku sekundy zrobiło się ciemno. Przeszeł mnie drzeszcz. Najpierw zaczął padac deszcza potem... rozpętało się piekło... Pioruny waliły zkażdej strony. Uciekaliśmy z Zan'em przez las. Przeskakiwaliśmy kłody. Byliśmy cali mokrzy. Nagle poślizgnęłam sie. Nie mogła wstać. Noga bolała mnie niemiłosiernie.
- uciekaj- wystękałam do Zan'a
- nie!- wrzasnął by przekrzyczeć bębniące krople i huk grzmotów.
Nagle w drzewo obok nad walnął piorun. Rozpadło się. Ja siedziałm pod innym w które lada chwila piorun mógł walnąć. Skupiłam myśli. Zebrałam...Wokół mnie zapanowała cisza. Tzn. tak w moim umyśle. Podgatunkiem Natury jest pogoda... A pogoda to burza.
- "niech zapanuje słońce i burza ustanie"- powtarzałam w myślach
Zan coś krzyczał ale to było teraz poza moim zasięgiem... Nagle wszystko ustało. Automatycznie deszcz przestał padac a pioruny uciszyły się. Na niebie powstała tęcza a słońce zagrzało.
(Zan? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz