Ucisnęłam mu łape. Zawył. Pokiwałam zmartwiona głową. Zerwałam naszyjnik który miałam na szyi. Położyłam przed nim.
- skup się i patrz prosto na niego- nazakałam wskazując naszyjnik
- yhy- mruknął
Widać było że nie jest taki zachwycony tym. Spojrzałam na niego błagalnie. Spojrzał ale po chwili oderwał i przeniósł go na mnie. Potrząsnełam naszyjnikiem. Niechętnie przeniósł wzrok znów na niego.
- patrz na niego i powoli zamykają oczy- poradziłam
Po chwili wokól nas zawirowało. Pokazały się kolorowe ptaki. Potem wszystko ustało. Przede mną stał zdziwiony ale zdrowy Zan. Usmiechnęliśmy się do siebie i w milczeniu ruszyliśmy przed siebie. Na drodze napotkaliśmy moją mamę Amber.
- kochanie! Gdzie twój naszyjnik?!- jej wzrok padł na moją szyje
- bo e... mówiła że w nagłych wypadkach...- urwałam
- i powiadasz że taki nagły wypadek się wydarzył?- spytała
Pokiwalam glową i spojrzałam z zakłopotanie na Zan`a.
- jaki był ten nagły wypadek?- wypytywała mama
- Zan się połamał- powiedziałam zgodnie z prawdą
- połamał?! I ty do tego marnujesz naszyjnik?!- spytała oburzona
Pokiwałam gola i odbiegłam. Swojej Eluni, Kiaruni czy choćby Cherry pozwala na wszystko.
- sorry- powiedział zawstydzony Zan
- EE tam.. czego się nie robi dla miłości... Naczy... Tzn... przyjaźni- zarumieniłam się
Tak. Zakochałam się... teraz byłam tego pewna.
(Zan? Sorry za błędy pisane z Taba)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz