Zan popchnął nas do wody(xD)Nie miałam mu to za złe
-Heh ehe -zaczęłam się śmiać
-Nie jesteś zła?-spytał mile zaskoczony ale i zdziwiony
-Nie no co ty po za tym czemu niby miałam by się fochać?-spytałam z uśmiechem
-Wrzuciłem cię do wody-zaśmiał się
-Eee tam ja kiedyś wrzuciłam siostrę w wulkanu-zaśmiałam się
-Co?-spytał z zszokowany
-Żart głuptasie-zaśmiałam się.Wtedy Zan znowu wrzucił mnie żartobliwie do wody.Gdy wynurzyłam się z niej krzyknęłam
-Osz ty!Dorwę cie-powiedziałam żartobliwym tonem
-Najpierw musisz mnie złapać!-krzyknął ruszając w dal a ja zanim.Piękny słoneczny dzień piękna pogoda i gonitwa z Zanem było po prostu CUDOWNIE.czułam jak wiatr przedziera się przez moje cieniutkie futerko.Chciałam by ta chwila trwała wiecznie,po prostu się nią delektowałam razem z Zanem.Gdy już zabawa dobiegła końca pobiegliśmy usiąść pod drzewem w cieniu bo słońce zaczęło tak palić jak nigdy dotąd a to w końcu tylko jesień.Po chwili zgłodniałam a że bardzo dobrze a wręcz FANTASTYCZNIE czułam się w obecności Zan'a więc postanowiliśmy pójść na wspólne polowanie.Złapaliśmy dużą sarnę.Zaproponowałam byśmy ją zjedli w mojej jaskini.Zan zgodził się.Razem poszliśmy do mojej jaskini .Przy wejściu do jaskini Zan powiedział
-Wow!Ale ona jest wielka!-powiedział zachwycony
-Heh nie jest taka duża chodź należę do rodziny alf-powiedziałam z uśmiechem
-Alf?-spytał zaskoczony
-No jestem młodą samicom alfa-uśmiechnęłam sie
-Gratki-powiedział zachwycony.Po chwili usiedliśmy na środku jaskini i zaczęliśmy jeść ze smakiem nasza sarnę lecz po chwili zaczęłam nucić pod nosem to była jakaś melodia Zan zauważył to a raczej usłyszał..........
-Może zaśpiewasz mi coś?-spytał
-Ja?
-No a ja?-zaśmaił sie
-Heh-uśmiechnęłam się
-No dalej-powiedział zachęcająco
-Skoro nalegasz -powiedziałam z uśmiechem.Po chwili zaczęłam śpiewać jakąś piosenkę która przyszła mi do głowy
-Wow ślicznie!
-Heh dzięki-powiedziałam zawstydzona.Przez resztę wieczory rozmawialiśmy albo żartowaliśmy sobie i dokańczaliśmy naszą sarnę.Niestety z czasem zrobiło się szybko i Zan musiał już iść
-Musze lecieć-powiedział posmutniały
-A szkoda..
-Tak,niestety
-To pa-próbowałam się uśmiechnąć ale niestety coś mi to nie wyszło.Zan miał już wyjść kiedy nagle rozpętała się straszna buża
-O nie!-powiedział pzrsetraszony
-Co się stało?-spytałam troskliwie
-Moja jaskinia jest bardzo dalego-słysząć to miałam ochote skakać z radości od razu do głowy przyszedł mi pomysł
-To może zostaniesz u mnie na noc plose-zrobiłam słotkie oczka szczeniaczka
-Nie chce robić kłopotu
-Nie zrobisz!
-A twoi rodzice?
-Eee ich to zabardzo nie obchodzi plose-uśmiechnełam sie
-No dobra-zaśmaił sie byłam taka chepi chyab czuje coś do niego....
(Zan d:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz