Pocałwoałem ją. Trzeba dac sobie te drugą szanse. Inaczej e... Ja umre. Ja nie potrafie bez niej żyć. Przytuliłem ją. Ona pociągnęła mnie za łąpe. Przed nami, pod palmą ukazał się koc z piknikiem.
- to dla nas?-spytałem
- tak-uśmiechnęła się
Usiedlismy i zaczeliśmy jeść. Było cudnie. Gdy się zmęczyliśmy poszliśmy się popluskac w morzu. Księżyc osbijał się od wody iw yglądało to cudnie... Amber w wodzie, ze zmoczoną grzywą, w blasku księżyca.... Ech. Potem, po kapieli połozyliśmy się w wygodnym hamaku. Przed snem jeszcze długo rozmawialiśmy o nas.... Nie poruszając nawet tematu dzieci.
(Amber?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz