Stawiłem łape na torach śmierci. Wygodnie rozsiadłem się na ich środku. Lubie ryzyko więc sobie posiedze aż coś nadjedzie. Moja rodzina... Ech! Nienawidze ich! Na samą myśl o czekających w domu siostrzyczkach dreszcze mi przechodziło. Wtedy mi sie jednak przypomniało że od dziś mieszkam sam. podskoczyłem z radości. Wtedy zaczął jechac pociąg. W ostatniej chwili uskoczyłe. Cóż za zabawa. Siedziałem tam cały dzień. W końcu postanowiłem wrócić do domu.
- hej-przywitała mnie w progu
- spier** dzi**-warknąłem
Ujrzałem w jej oczach łzy i strach. napięcie poszedłem do siebie. Wziąęłm swoje rzeczy i wyszełem z chłodna twarzą. Usłyszałkem że płacze. Nie ruszyło mnie to.
- odwiedzaj nas-szepnęła
- ani mi się śni!-przyłożyłem jej pazur do gardła
Dobrze że nie było ojca. Bo od razu by gadala te swoje gadki że oni mnie tak nie wychowali. Pf... Sam sie wychowałem. Nie potrzebuje pomocy dup***. Spojrzałem z złośliwym uśmiechem na zakazane tereny. Z tego co pamiętałem była tam jaskinia. Szybko przekorczyłem tory i poszedłem nad nocne jezioro. taka naprawde te zakazane tereny były normalne... Rzadnego strachu. Nudziarstwo. Rozpakwoałem się w jaskini pod spalonym drzewem. W środku znajdowało się źródła Lete- rzeki dopływającej do Nocne jeziora.
- Ja i mrok! Tylko my- rozmarzyłem się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz