czwartek, 3 kwietnia 2014

Od Cherry "Mój gryf"

Chodziłam sobie spokojnie. Była wczesna  pora. Gdyby rodzice się dowiedzieli ze była poza jaksinią nie żyłabym. Chodizłem bardzo cicho. gdy słysząłam szleste chowałam się. Nie bałąm się smoków czy czegoś ale z lekka rodziców. Postanowiłam pójść nad nocne jezioro. przekroczyłam próg zakazanych terenów. Musiałam przejść przez tory śmierci. Rozejrzałałam się. Szybko przebiegłam na drugą strone. Chwile potem juz byłam nad jeziorkiem. Mgła przysnuwała je i nie było nic widac. Szłam stąpając dleikatne wokół brzegu. Nale obsuneła mi się noga i wpadłam do lodowatej wody. Próbowałam wypłynąć ale nutr pchał mnie do rzeki wpływajacej do jeziora. Chwytałam sie kijów ale ona łamamły się. Nagle zoabzcyłam że woda przyspiesza... poetm dziura. Ujrzałam w oddali wodospad. Szybbko przebierałam nogami.
- Ja nie moge umrzeć!-wołałam przerażona
Trzęsące się z zimna i strachu nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie poddawałm się i dzielnie płynęłam do brzegu. Nagle zachaczyłam o coś nogą. Przecięło mi łape. Krew pociekła a ja nie miałam juz sił. Chlusnełam łapą w wode. Wtedy coś wynurzyło się z korony pobliskiego drzewa.
- Zabij mnie! Wole zginąś walcząc niż spływajac wodopsadem!-wydarłam się
Nimfa wzięła mnie na brzeg i otulił. Nie zabił...
- ciii już-powiedziała łagodnie
- Ja się boje...-chlipała
- spokojnie. Jestem Gaia-przedstawiła się z uśmiechem
- Gaia?-spytałam lekko wystraszona towarzystwem mozliwej boginki.
- tak. Bogoini natury-usmiechnęła się
- Skąd ... ty tu? Czy..Czy ja juz umarłam?-ręce zatrzęsły mi się
- nie... żyjesz. A ja przyszłam cie odratować-usmiechnęła się
- czemu akurat mnie? Jest wiele wilków które potrzebuja pomocy-spuściłam łeb
- Bo jestes to wyjątkową. Jedyna- pogładziła mnie po glowie
- co we mnie wyjątkowego?-spytałam
- dusza... Charakter. Jesteś taka jak ja gdy byłam mała. Nie mogłam patrzeć na twoja krzywde-powiedziała
- dziękuje...-szepnęłam i uśmiechnęłam sie od boginki
- spokojnie. Mam coś dla cb-odparła i zdjęła z szyi naszyjnik
- co to?
- to Miley. Moja gryfica. Ofiaruje ją tobie- podniosła mą dłoń i pogłaskała nią gryfa
- Ale tam nic nie ma-powiedziałam
Wtedy jednak zza małej roslinki w flakoniki wyłoniła sie mała jak mróweczka gryfica. Potem gaia otworzyła flakoniki. Gryf wyszeł i powięksyzł się do normalnych rozmiarów.
- jest jak widzisz-uśmiechnęła się
Nie rozumiałam czemu akurat ja? Nawet nie czuje rzadnego związku z natura a tu... Gaia mnie ratuje i daje swa odwieczną towarzyszke?
- Musze juz lecieć-pomahała mi i zaczeła się oddalać
- dziękuje ci! dziękuje za wszytsko!-chlipałam
Gaia zawróciła.
- czemu płaczesz?-spytała życzliwie
- bo... Ja jestem taka szczęśliwa-rzuciłam się jej na syzje
Objeła mnie ramieniem.
- Ale... boje się że nie dam rady poradzić sobie z Miley-spuściłam łeb
- będe czuwać- to powiedziawszy zniknęła
Pomahałam pustemu drzewu. Czy to mi się przyśniło? Nie! Mam pamiątkę... Postanowiłam wrócić do jaksini. Nie było mi zimno... moje serce było gorące i szczęśliwe. Jestem wybrańcem i... Zostaąłm ocalona. Włożyłam gryfa do nasyzjnika.  Weszłam po cichu do jaskini. Juz od progu spotkałam wzrok taty.
- ekhem...- zmierzył mnie wzrokiem
- Tato! Wiesz co?! Spotkałam Gaie i...ona mnie ocaliła-powiedziałam
- taa... Nie wierze ci. Co ci jest w łape?-spytał przerażony i pobiegł po Red
ta zaspana po chwili pojawiła sie w jaskini, Opatrzyła mi noge. Potem kaząła leżec i poszła. Ja poszłam do swojego pokoju. jak dobrze być tym "starszym" i mieć własny pokój. Reszta tłoczy sie w jednym prócz Demon'a  który też ma osobny. Położyłam na małej podeszczce nasyzjnik.
- dobranoc-szepnęłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz