Udajac zdziwioną chciałam wadere zmylić. Tak naprawde miała ogromną, zaropiałą rane. Jak z nią będzie chodzić po niej... I to mi właśnie chodzić.
- szybko się ogi- usmiehcnęłam się sztucznie
- takk...-powiedziała przyglądajac mi sie
Starałam sie kryś złośliwy usmieszek.
- co cie tak bawi?-spytała
- nic... - urwałam
- pozwól że już zostane sama- mruknęła
- Ok.. Ja chciałam żebyc poszła juz od początku- wzruszyłam ramionami i zaczęłam ją ignorować.
- Ale... ja tu byłam pierwsza!- wrzasnęła
Nuciłam sobie co pod nsem udajac że jej nie słysze. W końcu wadera poddała się i wolno zaczęłą się oddalać. Ja siedziałam sobie na plaży. Około południa ujrzałam za soba czyiś cień. Obróciłam sie i ujrzałam jakiegoś basiora.
- czego chcesz- warknęłam
- nic. Pochodzić nie wolno?-mruknął
- Moze wolno może nie- usiadłam udajac ze go nie ma
- Brad jestem- uśmiechnął się lekko
- Ja Crazy Love... Crazy- odwzajemniłam gest
Przeczuwałam ze tym razem ten ktosiek mnie zrozumie...
(Brad?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz