Warknąłem na wchodzącą do jaskini Kim:
- uważaj jak leziesz
Syzbko wybiegłem. Potrącałem po drodze oburzone wilki. W końcu do torów śmierci. Tu miałem spotkać Chakane. Obiecała mi wczoraj wieczorem. Przywitaliśmy się cicho.
- emm... czego chcesz?-mruknąłem
- jestes niezła! też kocham mordowac-uśmiechnąłem się
- super moge juz isć?-wydawała się raczej niezainteresowana moimtowarzystwem
- nie... myślałem ze mi opowiesz jak to ejst zabijać- wskazałem przywiązanego do słupa wilka
Tak jestem okrutny... przywiązałe siostre... Elizabeth.
- mam ją zbaić?-spytała Chaki
- no... masz manekine to pracuj i trenuj-zasmiałem się
Spojrzała na mnie. Staliśmy sobie na torach. nagle w jej oczach ujrzałem przerażenie. szybko zeskoczyła z torów.
- o co biega?-mruknąłem i zacząłem powoli się zwlekać.
Nagle poczułem uderzenie... Pociag we mnie walnął i pchał na torach potem wyrzucił z ogromną siłą na bok. Próbowąłem wstać.
(Chakana?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz