- a ja słyszałem o walce... To znaczy widziałem ją. Gratki!-zasmiałem się
- ty wszytsko widziałeś?!-spytał z oburzeniem
- tak. Świetny jesteś... wiesz w naszej watasze prowadzone są pojedynki... narazie jesteś pierwsyz ale i tak masz ooolbrzymie szanse na wygraną-odparłem
- jaa... o ja...-zaśmiał się
- A wracając do maluchów ma problem...-spuściłem łeb
- co jest?-spytał
- mój własny syn mnie odrzuca... zresztą nie tylko mnie. On odrzuca wszystkich. po nochach włóczy się gdzies wśród morderców...-urwałem
- taki wiek-powiedział niepwenie
- wiek? one nie maja jednego dnia!-prawie krzyknąłem
- spokojnie Rock... bedzie dobrze-do rozmowy włączyła się Love
Uśmiechnąłem się do niej. Wtedy w progu ujrzałem mały ogon. Cherry.
- Ekhem...Cherry?!- wycedziłem
Zza skały wychyliła się mała główka.
- ja nie chciałam tylko e....-urwała i zrobila minke aniołka
- jaka ona słodka!-przerwała mi Love
zrezygnowałem z "ataku" na córke.
- dzien dobry-przywitała się Cherry
- twoja?-spytał Loony
- no... Córa-zasmiałem się
(Loony? Love?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz