Szłam sobie leśną ścieżką wesoło nucąc jakiś rap pod nosem... nie wiem czy rap może byc wesoły no ale co tam! Nagle wpadł na mnie jakis wilk.
- uważaj jak leziesz!- warknęłam
- sory nie widziałem- przeprosił
- to se kup okulary ślepoto!- krzyknęłam i chciałam sie oddalić ale wilk zatrzymał mnie.
- To czy ja widze nie powinno cie obchodz- burknął
- nie obchodzi mnie twoje życie ale to czy ktos na mnie wpada juz tak-burknęłam
- To tez uważaj- warknął
- Wiesz co? Akurat ja... Nie mam zamiaru uważać! Po prostu kto na mnie wpadnie skończy źle- uśmiechnęłąm się złośliwie
Wilk popatrzył na mnie z obrzydzeniem
- co ci się nie podoba?- wyszczezyłam kły
- masz coś we włosach- odparł
Rzeczywiście. Miałam jakiś odłamek szkła we włosach.
- co cie to?- mruknęła
- pytasz się to ja odpowiadam- powiedział
- to się zamknij i nie gap będzie dla nas odojba dobrze- powaliłam go i lekko podpaliłam mu futro.
Odeszłam. Z reguły jestem dla basiorów miła ale rzaden z tej watahy na to nie zasługuje... rzaden któego dotąd poznałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz